środa, 3 października 2012

2. -Tyler proszę pana. Przyszły zięć.




                                                                Nathan


            Usiadłem na schodach i zacząłem ubierać buty cicho nucąc jakąś melodię. Gdy już chciałem wstać na mojej drodze pojawił się tata podejrzliwie mierząc mnie wzrokiem.
   -Gdzie idziesz ?- Spojrzałem na niego z uśmiechem. Ostatnio z mamą dziwnie się zachowywali.
   -Wychodzę z Tylerem.- Wyminąłem go i sięgnąłem po moja skórzaną kurtkę.
   -A gdzie ?- Co się z nim działo ? Od kiedy mnie tak kontroluje ?
   -Do szkoły…- Mruknąłem. Spojrzałem na zegarek. Zajęcia zaczynają się za piętnaście minut.- A ty czemu jesteś w domu ?- Teraz to ja zrobiłem się podejrzliwy. Zwykle wychodził wcześniej ode mnie.
   -Wziąłem dzień wolnego. Mam do załatwienia parę spraw.- Ta rozmowa zaczynała się robić coraz dziwniejsza.
   -Co wy knujecie z mamą ?- Zapytałem.
   -Nic. Idź do szkoły bo się spóźnisz.- Nie spuszczając go z oczu wyszedłem z domu.
A myślałem ,że już zaakceptowałem fakt iż moja rodzina nie jest do końca normalna. Wzruszyłem ramionami i zamknąłem za sobą furtkę. W tym samym momencie podjechał Tyler. Otworzyłem drzwi i usiadłem na siedzeniu obok kierowcy.
   -Jakie plany na dziś ?- Zapytał.
   -Jedziemy do centrum handlowego.- Powiedziałem a on się uśmiechnął.
   -Zakupy ?-Spojrzał na mnie jak idiotę.
   -A gdzie można spotkać najwięcej dziewczyn ?- Przytaknął i ruszył z piskiem opon.
            Próbowałem powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Stałem przy wejściu do sklepu zakrywając twarz dłońmi. Tyler próbował poderwać wysoką długonogą blondynkę która kupowała buty. Patrzyła na niego jak na kretyna.
   -Pomóc panu w czymś ?- Usłyszałem za sobą. Odwróciłem się a moim oczom ukazała się całkiem ładna szatynka. Uśmiechnąłem się do niej najładniej jak potrafiłem.
   -Właśnie szukałem czegoś interesującego…ale już to znalazłem.- Mruknąłem spoglądając na dziewczynę. Zaczerwieniła się. Nie wyszedłem z formy.
   -Ciekawie.- Powiedziała odgarniając z ramion długie włosy. Już była moja. W takich momentach dziękowałem rodzicom za geny które mi przekazali.
   -Powiedz mi gdzie mogę jeszcze ciebie spotkać ?- Zapytałem. Dziewczyna się uśmiechnęła.
   -Nawet nie wiem jak masz na imię.- Powiedziała i przygryzła wargę. Ostra.
   -Nathan. A ty ?
   -Lori.- Odpowiedziała i się uśmiechnęła. Wyciągnęła z kieszeni jakąś karteczkę i zaczęła na niej coś pisać.- Wystarczy ,że zadzwonisz i zapytasz.
Wziąłem jej numer telefonu i wrzuciłem do kieszeni.
   -Muszę wracać do pracy.- Powiedziała i ruszyła przed siebie.
   -Lori ?- Zatrzymała się i odwróciła w moją stronę.- Wiesz ,że jesteś naprawdę piękna ?- Szatynka się uśmiechnęła i odwróciła.
Poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię. Spojrzałem na radosną twarz Tylera.
   -I co ?
   -Ma faceta…- Wzruszył ramionami. Dziwnie na niego spojrzałem. Czasami naprawdę go nie rozumiałem.
   -To czemu się tak cieszysz ?
   -Matt właśnie napisał ,że robi imprezę ! A może twoja Misia by z nami poszła ?- Zapytał mnie poruszając brwiami w górę i w dół.
   -Nadal jest na nas wściekła za wczoraj. Gdy do niej poszedłem zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.- Westchnąłem. Trochę przesadziliśmy. Dobrze wiedziałem ,że Mili jest strachliwa. Po chwili w mojej głowie zrodził się pomysł jak ją przeprosić.
   -Masz plan ?- Zapytał. Przytaknąłem. Ja zawsze miałem jakiś plan.



                                                                   ***


            Zatrzymaliśmy się pod dużym domem i wyszliśmy z auta. Tyler niósł w rękach papierową torbę o soczyście różowym kolorze. Stanęliśmy przed drzwiami. Mocno zapukałem.
   -Śmiesznie wyglądasz z tą torbą.- Mruknąłem cicho się śmiejąc.
   -Zamknij się. To był twój pomysł.- Odburknął. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich wujek Miles. Widząc jego minę natychmiast umilkłem.
   -Dzień dobry.- Powiedzieliśmy równo.
   -Nathan…znowu ty.- Mruknął. Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
   -Mi też cię miło widzieć wujku !- Powiedziałem radośnie na co ten się uśmiechnął. Według mnie był zawsze zbyt zaborczy w stosunku do Mili ale lubiłem go. Zawsze mogłem swobodnie z nim pożartować.
   -A ty jesteś ?- Zapytał patrząc na Tylera.
   -Tyler proszę pana. Przyszły zięć.- Oczy wujka Milesa zrobiły się większe a ja wybuchnąłem śmiechem.
   -Spokojnie. On tylko żartował. Naćpał się. Śni na jawie…- Tyler miło się uśmiechnął. Wujek Miles cicho się zaśmiał.
   -Jest Melisa ?- Zapytałem.
   -Jest ale powiedziała ,że jak przyjdziesz to mam ci nie otwierać.- Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Musiałem nieźle ją wkurzyć.- Wejdźcie do środka. Jest u siebie.- Powiedział przepuszczając nas w drzwiach.
Już nie raz zdarzały się takie sytuacje. Melisa od zawsze była drażliwa i dość często się na mnie obrażała więc wszyscy byli przyzwyczajeni do takich sytuacji.
   -Cześć ciociu !- Krzyknąłem idąc korytarzem i widząc ją w kuchni. Pomachała mi ręką. Pociągnąłem Tylera w kierunku schodów. Gdy weszliśmy na górę pokazałem mu na migi który pokój należy do niej. Po prostu podszedł i bez pukania wszedł po środka a ja zaraz za nim.
   -Cześć Misiu…stęskniłem się za tobą.- Powiedział i ją do siebie przytulił. Ta go od siebie odepchnęła. Była naprawdę zła…
   -Po co tu przyszliście ?! I kto was wpuści…pewnie tata. Nie ważne. Nie chce was widzieć.- Spuściliśmy równo głowy w dół. Wszystko mieliśmy przećwiczone.
   -Wiemy ,że byliśmy dla ciebie wczoraj bardzo chamscy więc postanowiliśmy cię przeprosić.- Powiedziałem i pchnąłem delikatnie Tylera. Ten podał jej papierową torbę i dokończył.
   -Więc zamiast pójść do szkoły pojechaliśmy kupić ci mały prezent.- Twarz dziewczyny złagodniała. Gdy wyjęła z torby pudełko delikatnie się uśmiechnęła.
   -Co to jest ?- Zapytała podejrzliwie.
   -Sprawdź.- Odparłem. Zdjęła wieczko pudełka i pisnęła. Kobiety…czy one zawsze tak reagują na widok butów ?
   -Nowe adidasy… są dokładnie takie jak ten które musiałam wyrzucić po waszej błotnej kąpieli.- Wyjęła je i zastukała jeden but o drugi. Po chwili jednak przybrała poważny wyraz twarzy.- I myślicie ,że odkupienie mi butów wystarczy ?
Uśmiechnąłem się. Dobrze wiedziałem ,że robi tak tylko po to aby się z nami trochę podroczyć. W głębi serca już nam na sto procent wybaczyła. Mili zawsze była łaskawa jeżeli chodziło o moje wygłupy.
   -Właściwie to mamy jeszcze nasz urok osobisty.- Powiedział Tyler i równo się uśmiechnęliśmy na co dziewczyna wybuchła śmiechem.
   -I propozycje. Matt robi z piątku na sobotę pożegnalną imprezę. Co ty na to żeby z nami pojechać ?- Zapytałem Mili a ta przekręciła głowę w bok.
   -No nie wiem…
   -Twój tata się ucieszy jak dowie się ,że idziesz ze mną. Uważa ,że przy mnie będziesz lepszym człowiekiem. Cieszy się na nasz związek.- Widząc minę dziewczyny wybuchnąłem śmiechem.   
  

____
Od Jemi : Krótki :) Powiem szczerze ,że nadal pisze mi się dość trudno w roli chłopaka więc na początku rozdziały będą raczej mniej więcej tej długości ale z czasem powinnam się wkręcić :D Sam rozdział pomimo tego ,że nie dzieje się za dużo całkiem mi się podoba :) A wam ? :)

7 komentarzy:

  1. Mi się baaardzo podoba!:D



    Kocham was!:****



    xoxo.;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie się rozkręca ;) Rozdział jest naprawdę dobry. Z niecierpliwością czekam na 3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo;D Fajne ;D Już zaczynam nadrabiać zaległości ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się podoba :D
    Już uwielbiam Tylera i Nathana :)
    A Melisa mnie rozwala ! Podoba mi się :)
    Czekam na nn.
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówiła ci, że rozdział rewelacyjny, więc chyba już nic więcej nie dodam;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, uwielbiam poczucie humoru Tylera i Nathana :D A rozdział jest świetny :D I śmieszny :D czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie :) czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń