środa, 30 stycznia 2013

14. Uwielbiam Włochy !



Nathan
Patrząc na znikającą za drzwiami sylwetkę Mili westchnąłem.
   -Coś się stało ?- Zapytała ciocia Carmen.
   -Nieee.- Odparłem.- Mili ma gorsze dni. Hormony.
Tata, wujek i Tyler się zaśmiali.
   -Kobiety.-Oparł wujek Miles a ciocia Carmen obrzuciła go wściekłym spojrzeniem.
   -A wy, jakie macie plany na dziś ?-Zapytała mama. Tyler głupkowato się uśmiechnął.
   -Jak zwykle będziemy wabić do siebie kobiety swą urodą.- Widząc minę rodziców wybuchnąłem śmiechem.
   -On żartuje. Idziemy na miasto a potem na plażę. A wy ?-Mruknąłem gryząc jabłko.
   -My dziś idziemy na zakupy.-Usłyszałem jak tata cicho jęknął, za co oberwał po głowie.- Może jutro zrobimy coś całą rodziną ?-Dodała mama.
   -Pewnie.-Powiedziałem z uśmiechem.
   -Żałosne…-Mruknął Blake wkładając na nos przeciwsłoneczne okulary. Po chwili wstał ze swojego miejsca i wyszedł ze stołówki.
   -Spokojnie. On jeszcze będzie się bawił z nas wszystkich najlepiej.-Powiedziałem pogodnie i podrzuciłem jabłko. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na kretyna.



***


            Patrzyłem z uśmiechem na przyjaciela. Brał numer od włoszki, z którą porozumiewał się przez migi. Gdy do mnie podszedł spojrzałem na niego sarkastycznie:
   -I jak ty masz zamiar z nią rozmawiać ?-Zapytałem podnosząc jedną brew do góry.
   -Ty już się o to nie martw. Rozmawiać to za dużo nie będziemy.-Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
   -A, co z tą…no jak jej tam ?
   -Od, kiedy cię to ciekawi ?- Wzruszyłem ramionami.
   -Od momentu, gdy zauważyłem coś pomiędzy tobą i Melisą.-Z jego twarzy zniknął uśmiech. Zatrzymał się w miejscu.
   -Jeżeli chodzi o to wczoraj…-Zaczął.- Byliśmy pijani. Ona i ja. Ludzie na imprezach czasami robią rzeczy, których normalnie by nie robili. Mnie i Melisę łączy jedynie przyjaźń. Mili jest piękna, ale wolę żeby zostało tak jak jest. To nieodpowiedni moment.-Powiedział a ja mu przytaknąłem. Nagle obok nas przeszła grupa włoszek zalotnie zarzucając włosami. Spojrzeliśmy na siebie równo i parsknęliśmy śmiechem.
   -Uwielbiam Włochy !- Krzyknął Tyler.
   -Co powiesz na plażę ?- Zapytałem. Ten mi przytaknął.- Chcę ci kogoś oficjalnie przedstawić.
            Piasek był ciepły a dzień bardzo słoneczny. Poprawiłem okulary i rzuciłem deskę na ręcznik.
   -Czy tam nie idą James i Melisa ?-Zapytał Tyler. Odwróciłem się i spojrzałem na wskazane miejsce. Szli delikatnie przytuleni, cicho się śmiejąc. Zerknąłem na przyjaciela. Był wściekły. Na moich ustach pojawił się uśmiech.
Mili…w co ty pogrywasz mała ?
   -Idzie Kayla.- Mruknąłem widząc piękną blondynkę. Dobry humor zawdzięczałem właśnie jej. Wczorajszą noc spędziliśmy razem. Urwaliśmy się z imprezy i spacerowaliśmy po uliczkach miasta. Mimo, iż do niczego między nami nie doszło to nie potrafiłem przestać się uśmiechać. Po raz pierwszy czułem się właśnie w ten sposób.
   -Hej.-Mruknęła a ja pocałowałem ją w policzek na przywitanie. Wyglądała niesamowicie. Miała na sobie niebieskie bikini, w którym jej pupa wyglądała wręcz idealnie. Głośno przełknąłem ślinę. Boże, na jaką ty mnie wystawiasz próbę ?
   -Kayla poznaj mojego przyjaciela Tylera.- Tyler radośnie się do niej uśmiechnął i uścisnął jej wyciągniętą dłoń.
   -Bardzo miło mi cię poznać.- Mruknął.
   -Mi również.-Odparła.- Dużo o tobie słyszałam.
Ten podniósł jedną brew do góry.
   -Wszystko, co naopowiadał o mnie ten tu osobnik to kłamstwa !- Wygłupiał się brunet. Mówił podniesionym głosem z rękami na klatce piersiowej. Kayla się zaśmiała. Ja pokręciłem z politowaniem głową a Tyler szeroko się uśmiechnął.
   -Zostawiam miłe towarzystwo i idę do tej włoszki, która ciągle na mnie spogląda…-Drugą część zdania wręcz wymruczał. Spojrzałem na niego z przerażeniem a Kayla ponownie wybuchła radosnym śmiechem. Gdy Tayler odszedł zapytała:
   -Surfujesz ?- Patrzyła na moją deskę.
   -Tak, ale tylko dla zabawy.- Odparłem.- A ty ?
   -Nie, ale zawsze chciałam się nauczyć.-Mruknęła. Patrzyła na mnie spod długich czarnych rzęs.
   -W takim razie to może być twoja jedyna okazja w życiu.-Powiedziałem poruszając brwiami w górę i dół.



***



            Po raz kolejny spojrzałem na Nathana i Kayle wpadających do wody. Dziewczyna była zjawiskowo piękna jednak, gdy tylko próbowała się wyprostować na desce natychmiast wpadała w ramiona mojego przyjaciela.
Mój telefon zaczął wibrować. Westchnąłem spoglądając na wyświetlacz. W momencie gdy odebrałem natychmiast usłyszałem tak znienawidzony głos.
   -Tyler ? Proszę cię ! Nie rozłączaj się. Błagam cię porozmawiajmy…-Jęknęła. Alessandra którą poznałem chwilę wcześniej wróciła na koc obok mnie. Cicho ją przeprosiłem i odszedłem kawałek.
   -Nie mamy o czym.-Odparłem. Ta laska już naprawdę działała mi na nerwy.
   -No jak nie mamy ! Tyler coś nas łączyło. Nie chce aby to dobiegło końca.-Mówiła.
   -Ale to się już skończyło przed moim wyjazdem. Zrozum, że nie ma już żadnych nas. Daj mi spokój i nie dzwoń już nigdy więcej.-Mruknąłem naciskając na czerwoną słuchawkę. Odwróciłem się do mojej towarzyszki. Uśmiechnęła się do mnie seksownie. Odwzajemniłem gest i zająłem miejsce obok niej.


***


            Moje usta wygięły się w szerokim uśmiechu.
   -Tato, mogę cukier ?- Zapytałem a ten z dziwnym wyrazem twarzy podał mi jedną z dwóch saszetek.
   -Nathan czy na pewno wszystko w porządku ?-Ciocia Carmen patrzyła na mnie z troską.
   -Z nim nigdy nie było dobrze.-Odparła złośliwie Melisa.
   -Ja zapytałbym o to raczej ją.-Powiedziałem dźgając Mili widelcem. Ta wytknęła na mnie język. Blake prychnął a Tyler pił już trzecią kawę.
   -Nie ma to jak urocza, rodzinna kolacja.-Mruknął wujek Miles mierząc nas wszystkich wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niego.
   -Zaraz zdrętwieje ci cała twarz, coś ty taki szczęśliwy ?-Powiedział.
   -Idę po kawę, ktoś ma ochotę ?-Zapytał Tyler. Mili spojrzała na niego groźnie.
   -Może wypij sobie mózg ?-Warknął Blake.
   -To nie miało sensu…-Odparł Tyler.
   -Możesz przestać !-Krzyknęła Melisa w moją stronę. Odłożyłem widelec którym rytmicznie uderzałem o krawędź stołu. Ta wstała wściekle ze swojego miejsca i wróciła do pokoju.
   -Ta rodzina jest nienormalna…-Westchnął wujek Miles.
   -To jak, chce ktoś kawy ?-Zapytał Tyler a ja radośnie się uśmiechnąłem.
            Cicho zapukałem do drzwi. Gdy usłyszałem pozwolenie, wszedłem do środka. Mili stała przy szafie. Pewnie szukała czegoś na dzisiejszą imprezę.
   -I co, znalazłaś coś ?- Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i pokiwała twierdząco głową.-Co się dzieje ? Ostatnio za tobą nie nadążam.-Mruknąłem.
Mili zakryła twarz dłońmi. Poklepałem miejsce obok siebie. Po chwili je zajęła. Oparła głowę o mój tors i głęboko westchnęła.
   -Nie daję rady Nathan...- Objąłem ja i pocałowałem w czubek głowy.
   -Co się dzieje maleńka ?
   -Spędzasz sporo czasu z tą blondynką... od wczoraj jesteś taki radosny, że zaczynam bać się czy nie wybuchniesz ze szczęścia. To nie jest kolejna laska, prawda ?- Zapytała. Wzruszyłem ramionami.
   -Kayla jest inna niż one wszystkie, nie rzuca mi się na szyję ani nie próbuje mi wejść w spodnie.-Usłyszałem jak Melisa wydaje dźwięk obrzydzenia.- I na tym koniec. Nie wydaje mi się żeby chodziło tylko o seks ale nie potrafię określić co się ze mną dzieje bo zawsze chodziło tylko o jedno. Nigdy nie byłem w związku. No chyba, że liczy się Tyler bo z nim spędzam całkiem sporo czasu.- Powiedziałem cicho się śmiejąc. Mili nadal milczała.- A ty ? Widziałem cię dziś z Jamesem...
   -James jest…- Natychmiast mi przerwała.-…jest miły. Dziś spędziliśmy naprawdę ciekawie dzień. Dobrze się z nim dogaduję ale nie znam go za długo. On chce mi pomóc.- Spojrzałem na nią ze zdziwieniem.
   -Pomóc ? W czym ?- Jej twarz wyrażała zdecydowanie. Natychmiast wstała i wyjęła z szafy sukienkę na wieszaku.- Żartujesz…- Powiedziałem zszokowany. Ta ze złośliwym uśmiechem pokręciła przecząco głową.- Zakrywa ci to chociaż pupę ?- Zapytałem a ona obrzuciła mnie złym spojrzeniem.- Wiesz w co się pakujesz ?
   -Tak.
   -W takim razie też pomogę. Zawsze możesz na mnie liczyć księżniczko.-Mruknąłem puszczając jej oczko.
Czułem, że dziś może dojść do rozlewu krwi… Tyler na pewno będzie zaskoczony.


____
Od Jemi: Może nie uwierzycie ale rozdział pisało mi się dość lekko i przyjemnie :D Jak na razie nie mam zbyt wielu pomysłów na akcję ale mam nadzieję ,że z czasem coś przyjdzie :P 
Rozdział całkiem mi się podoba :)
Mam nadzieję, że wam też ;)

czwartek, 24 stycznia 2013

13.Nie dam się przelecieć i zostawić jak taka zwykła dziwka.



Melisa

       Ostrożnie okręciłam się i wpadając w ramiona Tylera szeroko uśmiechnęłam. Ciężko było mi poskromić emocje i szczęście. Na sam widok jego twarzy usta wykręcały się w tak zwanego ,,banana’’, a kiedy jeszcze był tak blisko.. Na tyle blisko bym czuła zapach jego perfum. Szkoda tylko, że on tego nie wiedział, że patrzył na mnie jak na koleżankę, kuzynkę najlepszego przyjaciela.
      Przeniosłam wzrok z jego ciemnych tęczówek na Nathana. Chłopak siedział przy barze i głośno się śmiał dyskutując z nowopoznaną znajomą. Wyglądała na miłą i sympatyczną, ale pozory mogą mylić. Jedno musiałam jej przyznać. Była ładna i to bardzo, chyba każdy tutaj oglądał się za nią. Każdy prócz Tylera, który wyznawał zasadę:
   ,,Kumplowi się laski nie odbija.’’
    -Ej! Słońce!- usłyszałam za plecami, nawet nie spostrzegając jak Tyler się oddala. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam szatyna. Stał z wyciągniętymi ramionami licząc na uścisk, jednak mi humor nagle się popsuł. Chciałam jak najszybciej wracać do hotelu. Czyżby nagle zazdrość mnie zjadała? Możliwe, ale co mogłam poradzić. Po prostu podeszłam do mojego towarzysza i oparłam się o jego ciało nie spuszczając wzroku z kuzyna. – Co tak wlepiasz w nich swoje piękne patrzałki?- spytał unosząc brwi w górę i w dół. Na ten gest wybuchłam gromkim śmiechem. Wyglądało to jakbym nagle dostała jakiejś głupawki, ale naprawdę przezabawnie to wyglądało.
     -Nie ważne…- powiedziałam wyswobadzając się z jego ramion. Już miałam wędrować w stronę Nathana, kiedy szatyn złapał mnie za nadgarstek i mocno przyciskając do siebie wbił się w moje usta. Przerażona otworzyłam szeroko oczy i w pierwszym odruchu dałam mu w twarz. Chłopak przekręcił głowę w lewo po czym spojrzał na mnie z wytrzeszczonymi oczyma. – Nie dotykaj mnie!- warknęłam zła po czym pchnęłam go lekko w tył i wyminęłam idąc w stronę baru.
    Oczywiście całe to zajście nie obeszło się bez szumu. Nathan patrzył w moją stronę z zmarszczonym czołem, a blondynka u jego boku cicho się podśmiewywała pod nosem. Posłałam jej groźne spojrzenie po czym nie patrząc nawet na przyjaciela po prostu zeszłam z podestu i zdejmując z stóp moje baleriny ruszyłam w stronę hotelu. 
    Wszystko się we mnie gotowało, dlatego kiedy nagle zobaczyłam za jednym z parawanów Blake zapragnęłam dać mu w pysk. Zamiast tego jednak wyciągnęłam go za włosy na piasek i nie zważając na dziewczynę, która leżała pół nago na kocu pchnęłam nim o piach.
    -A pieprz ją sobie, ale potem nie przychodź i nie płacz, że będziesz tatusiem!- krzyknęłam rzucając w niego piaskiem i ruszyłam dalej. Udało mi się jednak zrobić kilka kroków zanim ktoś złapał mnie w pasie i mocno przytulił do siebie. Przez chwilę szarpałam się, ale w końcu poddałam i opuszczając nogi na zimny piasek czekałam na kazanie, które zaraz usłyszę.
       -Czemu to zrobiłaś?- spokojny i opanowany głos Natha był teraz trochę zachrypnięty i jakby zły.
     -Bo tak mi się podoba…- bąknęłam wyswobadzając się w jego objęć. Stanęłam przodem do niego i zaglądając brunetowi przez ramię spojrzałam na jego koleżankę. Dziewczyna siedziała na podeście od parkietu i przypatrywała nam uważnie.- Jeśli chodzi o rodziców… Nie martw się. Załatwię tak, by nie wchodzili rano do pokoju.- powiedziałam przenosząc wzrok z blondyni na chłopaka.
    -Naprawdę myślisz, że chodzi mi o seks? Może szukam czegoś więcej?- powiedział unosząc jedną brew wyżej.
    -Szczerze, to mnie to nie interesuje. Mam na dziś dość.- powiedziałam spokojniej, konając wręcz ze zmęczenia, które powoli dawało o sobie znać.
    -Myślałem, że między tobą i Tylerem…- przerwałam mu cichym śmiechem. Jak mógł to odkryć? Zresztą… przecież to nie było odwzajemnione uczucie. On chciał mnie tylko wykorzystać, jak te wszystkie swoje dziewczyny, pyzatym miał przecież dziewczynę do której niedługo wróci, a po wakacjach zapomni. W końcu zmienimy szkoły, znikniemy z swojego życia. Taka kolej rzeczy.
     -Nie. Ja nic nie czuję i on chyba też. Nie dam się przelecieć i zostawić jak taka zwykła dziwka. Możesz mu to przekazać.- powiedziałam ostro po czym już miałam się wracać do hotelu, kiedy chłopak odkaszlnął. Spojrzałam na niego pytająco, a on niechętnie się uśmiechnął.
   -Uważaj na siebie. Wrócimy pewnie nad ranem, ale zajrzę do ciebie.- powiedział przytulając mnie i całując w czoło jak opiekuńczy braciszek.


***

                  Usiadłam przy stoliku na stołówce i nie spuszczając wzroku z mojej jajecznicy mieszałam w niej widelcem. Czułam na sobie ciekawskie spojrzenie rodziców i wujostwa, ale nawet nie chciałam patrzeć im w twarz. Po wczorajszym wieczorze byłam cała obolała i zmęczona, a te kilka godzin snu nic nie pomogło.
    -Jak tam wam mijają wakacje? Może wyskoczylibyśmy gdzieś dzisiaj po południu? Co powiecie na zakupy?- spytała ciocia, spoglądając przy tym na mnie. Niechętnie uniosłam wzrok i wzruszyłam ramionami. Przebiegłam spojrzeniem po wszystkich zebranych. Wszyscy prócz mnie i Tylera byli uśmiechnięci od ucha do ucha, a Nathan chyba najbardziej, Najwidoczniej nowa znajomość mu służyła.
     -Mam już plany na dzisiaj, ale Mili chyba dobrze zrobi jakaś rozrywka.- odezwał się Nathan. Spiorunowałam go wściekłym spojrzeniem. Chciał mnie wrobić w te rodzinne przechadzki po sklepach, a sam miał zamiar zwiać do tej swojej blondi. Typowy facet.
      -Dziękuję za troskę, ale nie skorzystam. Jeśli masz potrzebę kupić sobie jakąś kieckę to sam się wybierz. Ja dzisiejszy dzień spędzę na plaży, a wy róbcie co chcecie.- powiedziałam po czym z impetem odsunęłam krzesło od stołu. – I nie. Nie mam tych dni!- warknęłam  wiedząc co mają zamiar powiedzieć po moim odejściu. Zapewne poprawili by sobie tym humor.
    Wyjęłam z kieszeni telefon po czym wybrałam numer Jamesa i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Miałam ochotę pogadać z kim, komu nie będę musiała się tłumaczyć i kłócić. Po prostu wygadać się.
    -Halo?- odezwał się ktoś po drugiej stronie. Westchnęłam cicho opierając się o ścianę.
   -Hej James. Mówiłeś kiedyś, że znasz parę fajnych miejsca… Może byś mi je pokazał? Potrzebuję pogadać.

***
                    Oparłam głowę o dłonie i wlepiając wzrok z taflę wody patrzyłam na bawiące się w wodzie dzieci. Czekałam na Jamesa od piętnastu minut, a on najwidoczniej sobie ze mną pogrywał.  W końcu jednak przyszedł. W jednym ręku trzymał jakieś pudełeczko, a w drugiej jakiś kubek, podobny do tego w którym podaje się koktajle.
    -Hej! Przepraszam za spóźnienie, ale pomyślałem, że przyda się coś do picia, zwłaszcza że humor dzisiaj nie dopisuje panience.- powiedział podchodząc i całując mnie w policzek na przywitanie.
    -Nie szkodzi… Co to?- spytałam biorąc od niego napój i patrząc na małe pudełeczko w jego dłoni.
    -Ciasteczka. Moja mama uparła się, że ci upiecze, bo podobno poprawiają humor. Przynajmniej mi.- dodał otwierając wieczko i wyjmując ciastko, które sam ugryzł a następni przystawił mi do ust. Cicho się zaśmiałam biorąc gryza po czym popiłam to czymś co w smaku było jak wódka. Czysta wódka.- Na poprawę samopoczucia.- powiedział widząc moją skrzywioną minę.
                  Opowiedziałam mu wszystko co miało wczoraj miejsce. Miałam ochotę skoczyć z klifu i wrzasnąć, że mam w dupie to wszystko. To, że teraz ta dziewczyna, której imienia nawet nie znam będzie zajmować moje miejsce u boku Nathana, to że Tyler chce mnie tylko przelecieć i to, że mam brata, który bzyka każdą napotkaną laskę i idzie w ślady moich najlepszych przyjaciół.
        -Przecież dla Natha zawsze będziesz ważna. Jak w ogóle mogło ci przyjść do głosy, że ona zajmie twoje miejsce? Jesteś jego siostrą cioteczną, a to chyba ma znaczenie. Więzy krwi zawsze będą was łączyć.- powiedział oblizując wargi i napoczynając kolejne ciastko. – Blakem się nie przejmuj. Ten chłopak to czyste szczenię, jeszcze wyrośnie z lizania się z kim popadnie. Na pewno znajdzie swoją miłość. W końcu to Włochy!- krzyknął wpychając mi do usta ciastko czekoladowe. – A Tyler… Mam plan ale musisz wiedzieć, że albo stracisz go na zawsze, albo staniesz się dla niego kimś więcej niż kolejną dziewczyną, którą można wykorzystać i zostawić.

_______
 Od Akwamaryn: Myślałam, że pisanie będzie szło mi oporniej, ale nie. Pisałam szybko i wręcz na jednym wydechu.  Wena mnie dopadła i powoli wprowadzam mój plan;D Mam nadzieję, że wena dopisze Jemi;)

wtorek, 15 stycznia 2013

12.Jak mogłem przeoczyć tak istotny fakt ?



                                                        Nathan


            Wybuchnąłem gromkim śmiechem. Tyler po raz kolejny wylądował w wodzie.
   -Już prawie ci się udało !- Krzyknąłem. Brunet wypłynął na powierzchnię. Równo z Jamesem podpłynęliśmy do niego na naszych deskach. Od ponad godziny próbowaliśmy go nauczyć surfować… no dobra przynajmniej utrzymać się na desce.
   -Musisz mocniej stanąć na…- Chłopak spojrzał wściekłe na blondyna. Powtarzał mu to przez ostatnie pól godziny.
   -Odpuśćmy sobie i zobaczmy czy nikt nam nie porwał naszej księżniczki.- Powiedziałem złośliwie a chłopacy się zaśmiali.
Wybiegłem z wody. Deskę rzuciłem obok leżaka Mili na którym dziewczyna się opalała. Sprawnych ruchem ją podniosłam i zamknąłem w swoich objęciach. Ta zaczęła piszczeć.
   -Puszczaj debilu ! Jesteś cały mokry !- Zaczęła mnie odpychać. W końcu opuściłem ją na ziemie a ona obrzuciła mnie wściekłym spojrzeniem.- Ty nie jesteś normalny ! Jestem nagrzana , leżałam na słońcu z dobrą godzinę !
   -A ja zarwałem wczorajszą nockę żeby uratować ci tyłek. Jeżeli ty mi się tak odpłacasz to ja będę robił dokładnie to samo.- Warknąłem naprawdę wściekły. Dziewczyna widząc mój wzrok odsunęła się o krok.
   -Co powiecie na siatkówkę ?- Zapytał nagle Tyler poruszając brwiami w górę i dół. Po chwili dołączył do nas też James z niebiesko żółtą piłką w rękach. Nawet nie zauważyłem kiedy się pojawili.
   -Ja bardzo chętnie !- Krzyknąłem przybierając na twarz ogromny uśmiech. Melisa prychnęła. Nienawidziłem się z nią kłócić ale uwielbiałem gdy była na mnie wściekła. Zaryzykował bym stwierdzeniem ,że jest to prawie równie dobre jak seks.
   -Może sobie jednak odpuśćmy…nie chcemy ofiar.- Zaczął z uśmiechem James. Nagle Melisa wyrwała mu piłkę z rąk.
   -Grajmy ! Pokonam tego kretyna.- Spojrzałem na nią kpiąco.
   -Nie w tym życiu laleczko.- Mruknąłem wybijając jej piłkę z dłoni. Spojrzała na mnie ze złością.- Ja i Tyler na waszą dwójkę.
James już otwierał usta ale Mili nie zwracając na niego uwagi postąpiła krok do przodu zakrywając chłopaka.
   -Nie ma problemu !- Warknęła zbliżając się coraz bardziej.
   -Oj maleńka…zniszczę cię.
   -Chciałbyś. Nie pozbierasz się po tej  porażce.- Syknęła. Nasze twarze dzieliły centymetry. James cicho się jąkał próbując coś wtrącić ale właśnie wtedy Tyler poklepał go po ramieniu mówiąc.
   -Nie przejmuj się stary. Nie ma to jak rodzinna rywalizacja !!!- W tym momencie Mili zmierzyła go wzrokiem. Ten się do niej uroczo uśmiechnął. Ta tylko pokręciła z politowaniem głową i złapała Jamesa za rękę. Widząc przerażoną minę blondyna wybuchnąłem śmiechem. Pociągnęła go w stronę ich pola. Wymieniliśmy z Tylerem porozumiewawcze spojrzenia. Znaliśmy się od lat. Byłem pewny ,że Melisa zapamięta ten mecz do końca życia.
             Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. James zaczął bić brawa spoglądając od czasu do czasu na Melisę. Szatynka była wściekła. Walka była bardzo zacięta. Muszę przyznać ,że ona i James całkiem nieźle sobie radzili ale wynik tego meczu był przesądzony. Ja i Tyler tworzyliśmy wspaniałą drużynę.
   -Stawiam wszystkim koktajl. Co wy na to ?- Zapytał blondyn.
   -Ja podziękuję. Wracam do hotelu. Mam dość tych kretynów.-Mruknęła Mili po czym po prostu odeszła.
   -Może my sobie też darujemy.- Dodałem cicho.
   -No ale może wyskoczymy gdzieś w czwórkę wieczorem ?- Zapytał Tyler. James po chwili namysłu skinął głową na znak zgody.
            Razem z Tylerem weszliśmy do naszego pokoju. Gdy tylko drzwi się zamknęły wypuściłem głośno powietrze.
   -Zaraz wracam.- Mruknąłem. Wziąłem jeden z ręczników przyniesionych z plaży oraz torbę i wyszedłem z pomieszczenia. Pokój Melisy znajdował się praktycznie na drugim końcu korytarza. Gdy tylko stanąłem przed drzwiami jej pokoju głośno westchnąłem. Dobrze wiedziałem co się stanie. Wszedłem bez pukania. Szatynka leżała na swoim łóżku. Nawet nie odwróciła głowy aby spojrzeć kto wszedł. Położyłem jej rzeczy na podłodze i po prostu wyszedłem. Wróciłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i w ciszy patrzyłem przed siebie.
   -Możesz udawać dalej ale ja dobrze wiem ,że ten cały śmiech jest sztuczny. Ta sytuacja boli cię jak cholera. Ją też. Dogryzacie sobie bo nie potraficie po prostu odpuścić. Wiem ,że rodzina jest dla ciebie ważna Nathan …więc po co się męczyć ? Idź i jej wszystko wypluj ! Dopiero wtedy zrozumiesz ,że jej złośliwość to sposób radzenia sobie z problemami.-Tyler mówił spokojnym i wręcz aż troskliwym głosem. Był w tym dobry i zdawał sobie z tego sprawę.
   -Nienawidzę gdy masz racje.-Odparłem z lekkim uśmiechem i podniosłem się z łóżka. Ponownie skierowałem swoje kroki w stronę wyjścia. Tym razem wpadłem do jej pokoju z impetem.
   -Wiesz co…- Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć dziewczyna obrzuciła mnie wściekłym spojrzeniem.
   -Denerwuje mnie to ,że czasami zachowujecie się jak totalne dzieciaki ! Ten żart wcale nie był zabawny ale przyznaje ,że zachowałam się jak kretynka uciekając.- Wyraz twarzy Mili zupełnie się zmienił. Złagodniała. Patrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oku.- Przepraszam.- Nie mogłem wierzyć w to co usłyszałem. Melisa nigdy nie przepraszała. Na mojej twarzy pojawiło się szczere zaskoczenie. Dziewczyna się zaśmiała.
   -Przeprosiłaś mnie ?- Zapytałem poruszając brwiami w górę i w dół. Po chwili oberwałem z poduszki.- Wcale nie jesteś nudna.- Powiedziałem poważnie.- Nie musisz nam udowadniać ,że jest inaczej. Po prostu jesteś rozsądna. Gdyby nie ty prawdopodobnie teraz siedziałbym w więzieniu albo pracował ,żeby spłacić dług. Uwielbiam cię taką jaka jesteś.- Mruknąłem a ona się zarumieniła. Wyglądała wtedy tak uroczo.
   -Dzięki. To dla mnie ważne.
   -No ale w siatkówkę to ze mną nie rywalizuj mała. Jestem wielkim mistrzem , nie zapominaj.- Mruknąłem puszczając jej oczko a ona pokręciła przecząco głową z uśmiechem.
   -Och jakie to słodkie !- Krzyknął Tyler wchodząc do pokoju. Melisa mu zdzieliła przez głowę.- No dobra , grupowy uścisk !- Powiedział głośno chłopak obejmując nas ramionami.
   -Wariat.- Mruknęła Mili. I wtedy to zobaczyłem. Melisa patrzyła na niego z ciepłem w oczach. Po chwili spojrzałem na przyjaciela i już wszystko rozumiałem. Jak mogłem przeoczyć tak istotny fakt ?


                                                                         ***


            Zapukałem mocno w drzwi. Czekaliśmy na Melisę już dziesięć minut.
   -Jeszcze chwila !-Warknęła. Westchnąłem. Nagle usłyszałem dziwną melodię. Spojrzałem dziwnie na Tylera a ten tylko wykręcił oczami.
   -To znowu ona. Ustawiłem jakiś bzdurny dzwonek ,żeby wiedzieć kiedy nie odbierać.-Chłopak po raz kolejny tego dnia odrzucił połączenie. Wzruszyłem ramionami. Ne obchodziło mnie to jak Tyler traktował dziewczyny z którymi akurat był. Sam nie jestem lepszy. Po chwili komórka rozdzwoniła się po raz kolejny.
   -Chyba czas to zakończyć. Ona mnie wykańcza.- Mruknął i odszedł. Oparłem się o ścianę.
   -Miliiiiii…!- Jęknąłem. Drzwi otworzyły się natychmiast.
   -No już , już.- Warknęła. Patrzyłem na nią w szoku.
   -Maasz takieee dłuuugie nogii...-Usłyszałem za sobą a ona zarzuciła zalotnie włosami. Tyler stał z rozdziawioną gębą lustrując moją kuzynkę od dołu do góry.
   -Szybko ci poszło.- Mruknąłem w jego stronę. Ten się szeroko uśmiechnął i zaproponował brunetce swoje ramię. Westchnąłem po raz kolejny.
            Złapałem w palce kosmyk rudych włosów i owinąłem go sobie wokół palca. Dziewczyna której imienia nie zapamiętałem miło się do mnie uśmiechnęła. Zbliżyła swoje usta do mojego ucha i szepnęła:
   -Jutro już wyjeżdżam…może masz ochotę spędzić ze mną ten ostatni wieczór.- Na moich ustach automatycznie pojawił się uśmiech. W tym momencie przylgnęła do mnie Melisa.
   -O kochanie ! Wszędzie cię szukałam. A co to za dziwka ?- Wybuchnąłem gromkim śmiechem. Ruda zarzuciła włosami i natychmiast oddaliła się od baru.
   -Dlaczego to zrobiłaś ?- Zapytałem a ona zaczęła ciągnąć mnie w stronę prowizorycznego parkietu. Był on zrobiony z ciemnobrązowych desek. Pierwszy raz byłem na imprezie na plaży.
   -Dziś bawisz się z nami !- Próbowała przekrzyczeć muzykę. Jason i Tyler pomachali w naszą stronę. Dołączyliśmy do nich.
   -Nie dała ci zamoczyć ?- Zaśmiał się Tyler przyciągając ją do siebie. Objął ją od tyłu. Zerknąłem na radosną twarz Melisy. Ładnie razem wyglądali. I wtedy zrobiło mi się czarno przed oczami.
   -Ojej ! Nie chciałam ! Tak cię przepraszam !- Usłyszałem nad sobą. Złapałem za swój obolały policzek i spojrzałem w kierunku głosu. Piękna blondynka patrzyła na mnie z troską w oczach.
   -Jesteś silna jak na taką drobną dziewczynę.- Mruknąłem uroczo się uśmiechając.
   -Niestety nie mam cela. Zamiast ciebie powinien oberwać mój były. Zdradzał mnie.- Dodała widząc moją minę.
   -Co powiesz na drinka ? Chyba na to zasłużyłem za ten cios.- Dziewczyna niezdecydowanie pokiwała twierdząco głową.- Nie gryzę. Ze mną będziesz bezpieczna !- Krzyknąłem wygłupiając się. 



____
Od Jemi: Tak bardzo przepraszam ! Nie dość ,że zwlekałam tak długo z dodaniem rozdziału to jeszcze jest on nudny jak flaki z olejem... Mam ostatnio problemy z weną. Mam nadzieję ,że mi to wybaczycie. Obiecuję ,że kolejny pojawi się w terminie ! :*

A tutaj macie zdjęcie naszej nowej bohaterki Blondi :)