czwartek, 24 stycznia 2013

13.Nie dam się przelecieć i zostawić jak taka zwykła dziwka.



Melisa

       Ostrożnie okręciłam się i wpadając w ramiona Tylera szeroko uśmiechnęłam. Ciężko było mi poskromić emocje i szczęście. Na sam widok jego twarzy usta wykręcały się w tak zwanego ,,banana’’, a kiedy jeszcze był tak blisko.. Na tyle blisko bym czuła zapach jego perfum. Szkoda tylko, że on tego nie wiedział, że patrzył na mnie jak na koleżankę, kuzynkę najlepszego przyjaciela.
      Przeniosłam wzrok z jego ciemnych tęczówek na Nathana. Chłopak siedział przy barze i głośno się śmiał dyskutując z nowopoznaną znajomą. Wyglądała na miłą i sympatyczną, ale pozory mogą mylić. Jedno musiałam jej przyznać. Była ładna i to bardzo, chyba każdy tutaj oglądał się za nią. Każdy prócz Tylera, który wyznawał zasadę:
   ,,Kumplowi się laski nie odbija.’’
    -Ej! Słońce!- usłyszałam za plecami, nawet nie spostrzegając jak Tyler się oddala. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam szatyna. Stał z wyciągniętymi ramionami licząc na uścisk, jednak mi humor nagle się popsuł. Chciałam jak najszybciej wracać do hotelu. Czyżby nagle zazdrość mnie zjadała? Możliwe, ale co mogłam poradzić. Po prostu podeszłam do mojego towarzysza i oparłam się o jego ciało nie spuszczając wzroku z kuzyna. – Co tak wlepiasz w nich swoje piękne patrzałki?- spytał unosząc brwi w górę i w dół. Na ten gest wybuchłam gromkim śmiechem. Wyglądało to jakbym nagle dostała jakiejś głupawki, ale naprawdę przezabawnie to wyglądało.
     -Nie ważne…- powiedziałam wyswobadzając się z jego ramion. Już miałam wędrować w stronę Nathana, kiedy szatyn złapał mnie za nadgarstek i mocno przyciskając do siebie wbił się w moje usta. Przerażona otworzyłam szeroko oczy i w pierwszym odruchu dałam mu w twarz. Chłopak przekręcił głowę w lewo po czym spojrzał na mnie z wytrzeszczonymi oczyma. – Nie dotykaj mnie!- warknęłam zła po czym pchnęłam go lekko w tył i wyminęłam idąc w stronę baru.
    Oczywiście całe to zajście nie obeszło się bez szumu. Nathan patrzył w moją stronę z zmarszczonym czołem, a blondynka u jego boku cicho się podśmiewywała pod nosem. Posłałam jej groźne spojrzenie po czym nie patrząc nawet na przyjaciela po prostu zeszłam z podestu i zdejmując z stóp moje baleriny ruszyłam w stronę hotelu. 
    Wszystko się we mnie gotowało, dlatego kiedy nagle zobaczyłam za jednym z parawanów Blake zapragnęłam dać mu w pysk. Zamiast tego jednak wyciągnęłam go za włosy na piasek i nie zważając na dziewczynę, która leżała pół nago na kocu pchnęłam nim o piach.
    -A pieprz ją sobie, ale potem nie przychodź i nie płacz, że będziesz tatusiem!- krzyknęłam rzucając w niego piaskiem i ruszyłam dalej. Udało mi się jednak zrobić kilka kroków zanim ktoś złapał mnie w pasie i mocno przytulił do siebie. Przez chwilę szarpałam się, ale w końcu poddałam i opuszczając nogi na zimny piasek czekałam na kazanie, które zaraz usłyszę.
       -Czemu to zrobiłaś?- spokojny i opanowany głos Natha był teraz trochę zachrypnięty i jakby zły.
     -Bo tak mi się podoba…- bąknęłam wyswobadzając się w jego objęć. Stanęłam przodem do niego i zaglądając brunetowi przez ramię spojrzałam na jego koleżankę. Dziewczyna siedziała na podeście od parkietu i przypatrywała nam uważnie.- Jeśli chodzi o rodziców… Nie martw się. Załatwię tak, by nie wchodzili rano do pokoju.- powiedziałam przenosząc wzrok z blondyni na chłopaka.
    -Naprawdę myślisz, że chodzi mi o seks? Może szukam czegoś więcej?- powiedział unosząc jedną brew wyżej.
    -Szczerze, to mnie to nie interesuje. Mam na dziś dość.- powiedziałam spokojniej, konając wręcz ze zmęczenia, które powoli dawało o sobie znać.
    -Myślałem, że między tobą i Tylerem…- przerwałam mu cichym śmiechem. Jak mógł to odkryć? Zresztą… przecież to nie było odwzajemnione uczucie. On chciał mnie tylko wykorzystać, jak te wszystkie swoje dziewczyny, pyzatym miał przecież dziewczynę do której niedługo wróci, a po wakacjach zapomni. W końcu zmienimy szkoły, znikniemy z swojego życia. Taka kolej rzeczy.
     -Nie. Ja nic nie czuję i on chyba też. Nie dam się przelecieć i zostawić jak taka zwykła dziwka. Możesz mu to przekazać.- powiedziałam ostro po czym już miałam się wracać do hotelu, kiedy chłopak odkaszlnął. Spojrzałam na niego pytająco, a on niechętnie się uśmiechnął.
   -Uważaj na siebie. Wrócimy pewnie nad ranem, ale zajrzę do ciebie.- powiedział przytulając mnie i całując w czoło jak opiekuńczy braciszek.


***

                  Usiadłam przy stoliku na stołówce i nie spuszczając wzroku z mojej jajecznicy mieszałam w niej widelcem. Czułam na sobie ciekawskie spojrzenie rodziców i wujostwa, ale nawet nie chciałam patrzeć im w twarz. Po wczorajszym wieczorze byłam cała obolała i zmęczona, a te kilka godzin snu nic nie pomogło.
    -Jak tam wam mijają wakacje? Może wyskoczylibyśmy gdzieś dzisiaj po południu? Co powiecie na zakupy?- spytała ciocia, spoglądając przy tym na mnie. Niechętnie uniosłam wzrok i wzruszyłam ramionami. Przebiegłam spojrzeniem po wszystkich zebranych. Wszyscy prócz mnie i Tylera byli uśmiechnięci od ucha do ucha, a Nathan chyba najbardziej, Najwidoczniej nowa znajomość mu służyła.
     -Mam już plany na dzisiaj, ale Mili chyba dobrze zrobi jakaś rozrywka.- odezwał się Nathan. Spiorunowałam go wściekłym spojrzeniem. Chciał mnie wrobić w te rodzinne przechadzki po sklepach, a sam miał zamiar zwiać do tej swojej blondi. Typowy facet.
      -Dziękuję za troskę, ale nie skorzystam. Jeśli masz potrzebę kupić sobie jakąś kieckę to sam się wybierz. Ja dzisiejszy dzień spędzę na plaży, a wy róbcie co chcecie.- powiedziałam po czym z impetem odsunęłam krzesło od stołu. – I nie. Nie mam tych dni!- warknęłam  wiedząc co mają zamiar powiedzieć po moim odejściu. Zapewne poprawili by sobie tym humor.
    Wyjęłam z kieszeni telefon po czym wybrałam numer Jamesa i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Miałam ochotę pogadać z kim, komu nie będę musiała się tłumaczyć i kłócić. Po prostu wygadać się.
    -Halo?- odezwał się ktoś po drugiej stronie. Westchnęłam cicho opierając się o ścianę.
   -Hej James. Mówiłeś kiedyś, że znasz parę fajnych miejsca… Może byś mi je pokazał? Potrzebuję pogadać.

***
                    Oparłam głowę o dłonie i wlepiając wzrok z taflę wody patrzyłam na bawiące się w wodzie dzieci. Czekałam na Jamesa od piętnastu minut, a on najwidoczniej sobie ze mną pogrywał.  W końcu jednak przyszedł. W jednym ręku trzymał jakieś pudełeczko, a w drugiej jakiś kubek, podobny do tego w którym podaje się koktajle.
    -Hej! Przepraszam za spóźnienie, ale pomyślałem, że przyda się coś do picia, zwłaszcza że humor dzisiaj nie dopisuje panience.- powiedział podchodząc i całując mnie w policzek na przywitanie.
    -Nie szkodzi… Co to?- spytałam biorąc od niego napój i patrząc na małe pudełeczko w jego dłoni.
    -Ciasteczka. Moja mama uparła się, że ci upiecze, bo podobno poprawiają humor. Przynajmniej mi.- dodał otwierając wieczko i wyjmując ciastko, które sam ugryzł a następni przystawił mi do ust. Cicho się zaśmiałam biorąc gryza po czym popiłam to czymś co w smaku było jak wódka. Czysta wódka.- Na poprawę samopoczucia.- powiedział widząc moją skrzywioną minę.
                  Opowiedziałam mu wszystko co miało wczoraj miejsce. Miałam ochotę skoczyć z klifu i wrzasnąć, że mam w dupie to wszystko. To, że teraz ta dziewczyna, której imienia nawet nie znam będzie zajmować moje miejsce u boku Nathana, to że Tyler chce mnie tylko przelecieć i to, że mam brata, który bzyka każdą napotkaną laskę i idzie w ślady moich najlepszych przyjaciół.
        -Przecież dla Natha zawsze będziesz ważna. Jak w ogóle mogło ci przyjść do głosy, że ona zajmie twoje miejsce? Jesteś jego siostrą cioteczną, a to chyba ma znaczenie. Więzy krwi zawsze będą was łączyć.- powiedział oblizując wargi i napoczynając kolejne ciastko. – Blakem się nie przejmuj. Ten chłopak to czyste szczenię, jeszcze wyrośnie z lizania się z kim popadnie. Na pewno znajdzie swoją miłość. W końcu to Włochy!- krzyknął wpychając mi do usta ciastko czekoladowe. – A Tyler… Mam plan ale musisz wiedzieć, że albo stracisz go na zawsze, albo staniesz się dla niego kimś więcej niż kolejną dziewczyną, którą można wykorzystać i zostawić.

_______
 Od Akwamaryn: Myślałam, że pisanie będzie szło mi oporniej, ale nie. Pisałam szybko i wręcz na jednym wydechu.  Wena mnie dopadła i powoli wprowadzam mój plan;D Mam nadzieję, że wena dopisze Jemi;)

7 komentarzy:

  1. Dobrze wiesz, że podoba mi się wszystko co wychodzi spod twych palców :)
    Jak już mówiłam :D Mili robi się agresywna :D I to ostro :P
    Uwielbiam to, że zawsze dodajesz nutę humoru :)

    Mój rozdział jest już napisany więc spokojnie ;)

    Jemi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha od razu się skapnęłam,że coś musi być w tych ciasteczkach na poprawę humoru ;D Uwielbiam Melise ;D Rozdział bardzo dobry. Z niecierpliwością czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastyczny rozdział :O ;)
    ten temperament Meli baardzo mi przypadł do gustu ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D Uwielbiam charakter Melisy xD Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah :D Mili mnie rozwala :D Cały czas się śmiałam, albo przynajmniej uśmiechałam :D Rozdział jest po prostu fantastyczny :D I strasznie mnie ciekawi jaki plan ma James ^^ Oby tylko za skutkował tym, że Mili stanie się dla Tylera kimś więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Te humorki Mili...;D


    i co to za plan ? :D:D

    xoxo;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chcę żeby Mili była z Taylerem i koniec, kropka.! Nie interesuje mnie jak to zrobicie:D

    Kocham tego bloga :D No i was oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń