sobota, 23 lutego 2013

16. Nigdy nie zastanawiałem się jak to może wpłynąć na moją przyszłość...aż do teraz.


Nathan

Patrzyłem przepraszająco na dziewczynę.
   -Przestań. Nathan przecież to nie twoja wina, że wyszło jak wyszło.-Mruknęła. Westchnąłem.
   -Wiem ale chciałem żebyś miała udany wieczór. A moi przyjaciele jak zwykle zrobili scenę. Wybacz zapomniałem cię uprzedzić, że nie są normalni.- Ta cicho się zaśmiała. Zatrzymaliśmy się przed dużym domem. Kayla również przyjechała tutaj na wakacje. Odwiedzała rodzinę ze strony jej przyszywanego ojca.
   -Oni są po prostu zakochani.- Powiedziała.-Z miłości robi się różne głupie rzeczy.- Dodała a ja po prostu pokiwałem twierdząco głową.
   -Co powiesz na rekompensatę ?- Na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Jutro do południa idziemy całą rodziną na basen więc może zjemy popołudniu coś razem na mieście ? Co ty na to ?
   -Chętnie.- Odparła.- Muszę już iść.- Dodała po chwili. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że przez cały czas trzymaliśmy się za ręce. Delikatnie ją do siebie przysunąłem i pocałowałem. Kay się nie opierała ale pozwoliła mi tylko na jednego całusa. Puściła mi oczko i szybkim krokiem ruszyła w stronę domu. Patrzyłem na jej idealne kształty a na ustach pojawiał mi się coraz większy uśmiech.
Jeszcze nigdy się tak nie czułem.
            Wszedłem do pokoju który dzieliłem z Tylerem. Chłopak leżał od pasa w górę nagi na swoim łóżku z założonymi rękami pod głową i wlepiał wzrok w sufit.
   -Stary, wszystko dobrze ?- Zapytałem ściągając koszule którą na sobie miałem. Nawet się nie poruszył. Wzruszyłem ramionami. Byłem okropnie zmęczony, nie miałem ochoty bawić się w psychologa. Wyjąłem z szafy swój ręcznik i poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Gdy wróciłem do pokoju Tyler nadal leżał w tej samej pozycji.
Jak zwykle się nawalił i tyle.
Stwierdziłem w myślał i położyłem się na swoje łóżko. Już prawie spałem gdy usłyszałem zachrypnięty głos przyjaciela.
   -Ona to robi specjalnie. Tylko po to żebym był zazdrosny. Ona i James nie są razem. Mam racje ?
   -Nie rozumiem kobiet a tym bardziej Melisy.- Odparłem.- Ale dziś wyglądali na całkiem szczęśliwych.
W odpowiedzi usłyszałem westchnienie. Moje oczy natychmiast się zamknęły.


***


            Usłyszałem okropny huk jakby w ziemie uderzył meteoryt. Gwałtownie się podniosłem. Przetarłem oczy i stwierdziłem, że leżę we własnym łóżku cały i zdrowy.
   -Chłopacy !- Usłyszałem kobiecy krzyk zza drzwi. Przewróciłem oczami. To było gorsze od zagłady świata.
Mama waliła nieprzerwanie w drzwi pięścią, próbując nas dobudzić.
Podniosłem się i chwiejnym, zaspanym krokiem doszedłem do drzwi. Przekręciłem klucz i uchyliłem je. Odwróciłem się żeby wrócić do łóżka ale mama wpadła do pokoju niczym wygłodniała hiena.
   -Nathan ! Umawialiśmy się dziś na basen ! Boże co z wami się ostatnio dzieje ?! Obudź Taylera i za pół godziny macie być na dole. Zjemy śniadanie a potem wszyscy razem pójdziemy na ten cholerny basen a wy będziecie się dobrze bawić. Zrozumiano ?- Spojrzała na mnie groźnie. Podniosłem ręce do góry na znak, że się poddaje. Moja mama to jedyna osoba z którą lepiej nie dyskutować gdy jest wściekła.
   -Idę obudzić Melisę.- Mruknęła. Wychodząc krzyknęła jeszcze.- Pół godziny !
Zdjąłem ze swojego łóżka jedną z poduszek i z całej siły rzuciłem w przyjaciela. Tyler przerażony natychmiast się podniósł do pozycji stojącej.
   -Oszalałeś ?!- Zapytał zły.
   -Za pół godziny mamy być na dole bo jak nie to…moja mama znowu tu przyjdzie.- Chłopak pokiwał głową, że rozumie. Często u mnie bywał i zdążył się przekonać jacy potrafią być moi rodzice.
Zła mama równa się szalona mama. W takich sytuacjach lepiej nie protestować tylko grzecznie przytakiwać.
   -Idę wziąć prysznic.- Powiedział zaspanym głosem brunet a ja usiadłem na swoim łóżku.
            Wujek Miles popatrzył po naszych twarzach i westchnął.
   -No to zapowiada się uroczy, rodzinny dzień.
Ja starałem się nie zasnąć. Melisa wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować. Tyler pił trzecią kawę a Blake stał naburmuszony z założonymi rękami na klatce piersiowej.
   -Wstąpimy do baru po kawę ?- Zapytał Tyler.
            Poczułem pulsujący ból w plecach. Niechętnie otworzyłem oczy i podciągnąłem się na leżaku.
   -Jak długo spałem ?- Zapytałem Melisy która siedziała na swoim leżaku obok mnie z ogromnym kapeluszem na głowie.
   -Trzy godziny.- Mruknęła. Spojrzałem na jej twarz. Mogłem śmiało stwierdzić, że jej cera znowu była naturalnie blada.
   -Głowa nadal boli ?- Zapytałem zakładając okulary przeciwsłoneczne. Mili jęknęła.
   -Już nie tak bardzo. Kelner przyniósł mi szklankę wody i dwie aspiryny.- Wziąłem głęboki wdech i zerknąłem na basen hotelowy. Był ogromny. Z mojej lewej strony instruktor prowadził aerobik wodny. Zauważyłem mamę i ciocię Carmen które zgrabnie wykonywały wszystkie ćwiczenia. Na środkowej części rozgrywał się właśnie mecz wodnej siatkówki. Zauważyłem tam Taylera, tatę i wujka Milesa. W prawej części basenu która była przeznaczona do pływania Blake rwał jakąś panienkę. Nie rozumiałem go.
   -Blake jest gejem ale ciągle podrywa jakieś laski…-Mruknąłem do Mili. Ta westchnęła.
   -On jest mutantem.
   -Rzeczywiście, to wszystko tłumaczy.- Powiedziałem i cicho się zaśmialiśmy.
   -Przepraszam jeżeli popsułam wczoraj wieczór. Już nigdy się tak nie zaleje.-Jęknęła a ja się do niej uśmiechnąłem.- Jak bawiła się Kayla ?
   -Nieźle. Dziś idziemy na obiad. Może polecisz mi jakieś miejsce w którym można dobrze zjeść ?- Zapytałem.
   -Ona jest dla ciebie ważna ?- Nie spodziewałem się takiego pytania. Zamrugałem kilka razy. Nie myślałem nad tym. Po prostu lubiłem z nią spędzać czas.
   -Chyba tak.
   -To zrób jej niespodziankę. Niech poczuje, że ci na niej zależy. Obiad w restauracji jest przereklamowany. Postaraj się zrobić coś innego niż wszyscy.- Spojrzałem na nią i wtedy wpadłem na genialny plan.


***


            Spojrzałem na Tylera i zaniemówiłem.
   -Naprawdę ?- Zapytałem ironicznie, patrząc na jego różowy fartuch. Podniósł jedną brew do góry.
   -Jeżeli chcesz żebym ci pomagał to siedź cicho i zawiąż go na plecach.- Próbując powstrzymać się od śmiechu wykonałem to o co poprosił.
   -Nie wiedziałem, że lubisz gotować.- Mruknąłem gdy kazał mi wyjąć z szafy jakąś miskę.
   -Bo sam nie wiem czy lubię. Robię to pierwszy raz.- Odparł i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
   -Dlaczego mi mówisz o tym dopiero teraz ?!- Zapytałem zły. Ja nie potrafiłem ugotować absolutnie nic.
   -Nie denerwuj się bo złość piękności szkodzi. Przecież to nie może być takie trudne.- Zmrużyłem oczy.-Zaufaj mi stary. Poradzę sobie.
Długo na niego patrzyłem aż w końcu po prostu przytaknąłem. Nie miałem innego wyboru. Żałowałem, że poprosiłem Melisę o pójście na miasto z Kaylą.
   -No dobra to co zrobisz ?- Zapytałem. Tyler przysunął do siebie laptopa i zerknął na ekran.
   -Zapiekankę z francuskim ciastem.-Przeczytał.- Myślisz, że francuskie ciasto da się kupić we Włoszech ?
   -Nie mam pojęcia.-Mruknąłem.
   -Nie szkodzi zdam się na męski instynkt i sam je przygotuje.-Powiedział Tyler i klasnął w dłonie.
   -Na pewno wiesz jak to zrobić ? Może jednak pomoże nam ciocia Carmen.-On pokręcił przecząco głowa.
   -Jestem niczym Gordon Ramsay, nie panikuj.- Wtedy jeszcze nie wiedziałem na co się piszę ale gdy już się o tym przekonałem…było za późno.
            Wszedłem do kuchni i rozejrzałem się dookoła. Położyłem kluczyki auta na jedyny czysty skrawek blatu. Tyler wyrzucał skorupki jaj do kosza.
   -Nie słyszałem żeby ktoś robił zapiekankę z jajami.- Powiedziałem patrząc sceptycznie na żółtą potrawę w naczyniu żaroodpornym.
   -To ściągnie całą potrawę.- Odparł dobitnie. Spojrzałem na kuchnię. Wszędzie było mnóstwo mąki i pomidorów. Tyler widząc to machnął uspokajająco ręką.
   -Zrzucimy to na Blake.- Wziął do ręki naczynie i wsunął do piekarnika.- Nie martw się.
Uśmiechnąłem się do przyjaciela i przybiliśmy sobie piątkę.
   -Dzięki stary, nie wiem co bym bez ciebie zrobił.- Tyler wytarł ręce o faruch.
            Wyszedłem z pokoju i wpadłem na Mili.
   -No w końcu cię znalazłam. Byłam w kuchni u Tylera mówił, że robisz się na boga.- Mruknęła.- Kayla będzie już za pół godziny.
   -Dzięki za pomoc.- Odparłem.
   -Nie ma za co dziękować. Miło spędziłyśmy dzień. A tak na marginesie gdy mówiłeś, że ugotujesz obiad byłam pewna, że sam to zrobisz a nie Tyler.- Dodała.
   -Musiałem po coś skoczyć do miasta.-Powiedziałem a ona się uśmiechnęła. Podałem jej małe pudełeczko. Otworzyła je i jęknęła.
   -Jakie to słooodkie !- Zapiszczała.- Zaskakujesz mnie. Co ta dziewczyna z tobą zrobiła ?- Szarmancko się uśmiechnąłem.
   -Mili czy w zapiekance powinny być jajka ?-Zapytałem czując okropny smród.
   -Jajka ? Po co ?- Zapytała. Zatkała nos.- Co tu tak jedzie ?
   -Żeby się ścięło czy coś takiego...- Powiedziałem a ta uderzyła się ręką w czoło.- To z góry.
   -Mogłam się domyślić, że to się tak skończy…To Tyler tam gotuje, prawda ?- Zapytała. Wolałem nie odpowiadać.- Boże, to jest skończony kretyn.- Wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów. Wbiegliśmy do kuchni.
   -Ciasto francuskie chyba jednak nie powinno składać się z sera.- Mruknął Tyler trzymając w rękach naczynie żaroodporne które obecnie było całe czarne. Melisa wybuchła śmiechem. Przetarłem twarz dłońmi. Nagle do kuchni wszedł wujek Miles z mamą.
   -Ten smród czuć nawet na zewnątrz !- Warknął wujek. Spojrzał na Tylera w różowym fartuszku i załamał ręce.- To twoja sprawka ? Kto mu w ogóle pozwolił gotować ?- Wujek Miles był bliski obłędu.
   -Spokojnie, gdy już poślubię pana córkę to ona będzie gotować.- Na twarzy Tylera pojawił się ogromny uśmiech. Melisa prychnęła , cicho przeklinając na bruneta, a ja się uśmiechnąłem.


***

            Kayla radośnie się zaśmiała.
   -To słodkie, że próbowaliście gotować.- Mruknęła. Przejechałem palcem po jej ramieniu.-No ale te zastępcze kanapki twojej mamy też są dobre.- Dodała spoglądając na koszyk. Siedzieliśmy na plaży już od dobrej godziny. Zwykle gdy szedłem już z jakąś dziewczyną na randkę to wiedziałem, że było to jednocześnie pierwsze i ostatnie takie spotkanie. Zazwyczaj czas okropnie mi się dłużył. Dobry wygląd często nie równał się ze zbyt wysoką inteligencją. Każda randka kończyła się tym samym. Zmieniały się tylko twarze i miejsca. Czasami następnego ranka nie mogłem sobie przypomnieć imienia dziewczyny z którą byłem. Melisa od zawsze powtarzała mi, że to co robię to świństwo a ja się z nią zgadzałem. Dobrze wiedziałem, że tak jest i nigdy nie zastanawiałem się jak to może wpłynąć na moją przyszłość...aż do teraz. Kiedy siedzę na tej plaży a czas płynie stanowczo za szybko. Kiedy w kobiecie nie pociąga mnie tylko wygląd zewnętrzny ale również tajemniczość.
   -O czym tak myślisz ?- Zapytała. Wzruszyłem ramionami.
   -Cieszę się, że wtedy na plaży mnie uderzyłaś.-Mruknąłem. Kay obradowała mnie uroczym uśmiechem. Pocałowałem jej odkryte ramię a ona położyła swoją głowę na moją. Poczułem zarys małego pudełeczka w kieszeni szortów. Natychmiast je zignorowałem.    


________
Od Jemi: Rozdział mi się po prostu podoba :) Nie mam zastrzeżeń :P A co wy myślicie ? :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

15.Nigdy nie dotknę choć palcem takiego dziwkarza jak ty.



Melisa

       Zaśmiałam się cicho po czym wtuliłam się w tors Jamesa. Byłam niezmiernie ciekawa, wyrazu twarzy Tylera, ale nie chciałam psuć tej jakże cudownej chwili, która mimo, że udawana całkiem mi się podobała. James był dla mnie oparciem i mimo, że znałam go zaledwie parę dni, żywiłam do niego prawdziwe uczucie. Oczywiście, nie była to miłość czy wielka przyjaźń, bo miałam tylko jednego przyjaciela i chyba tak już do końca zostanie, ale na pewno nie zapomnę o nim kiedy wyjadę.
     -Idziemy gołąbeczki?- odezwał się za moimi plecami Nathan. Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy po czym przytaknęłam i splatając swoje palce z palcami blondyna ruszyłam w kierunku drzwi.
   -Pięknie wyglądasz…- wyszeptał James, ale na tyle głośno by usłyszało to nasze najbliższe otoczenie. Chciało mi się śmiać myśląc o naszym żałosnym planie, który tak naprawdę był dziecinadą. Mimo wszystko na moją twarz wpełznął rumieniec, który ukryłam pod puklami ciemnych włosów.
   -Dziękuję…- odparłam cicho, kiedy przyciągnął mnie do swojego boku.
   -Już sobie nasłodziliście? Może zajmiemy się ciekawszymi tematami niż tylko wyglądem zewnętrznym płci pięknej?- uśmiechnęłam się z politowaniem, choć chyba sama nie wiedziałam kogo obdarowuję tym uśmiechem.
   -A o czym masz ochotę porozmawiać? O tym jak to przeleciałeś kolejna laskę czy o tym jak zlałam cię przy wszystkich na ostatniej imprezie?- wysyczałam przez zęby z rozbawieniem.- O! Mam! Może o tym jaki piękny umysł ma twoja kolejna zdobycz?- dodałam. Chłopcy głośno się zaśmiali, a wściekły Tyler tylko spiorunowałam spojrzeniem mnie i Jamesa po czym przyspieszył i ruszył deptakiem w stronę jednego z klubów.  Zrobiłam krok w bok odrywając się od mojego ,,chłopaka’’ po czym szturchnęłam Nathana łokciem.
   -Kiedy masz zamiar przedstawić mi swoją koleżankę?- spytałam, poruszając w górę i w dół brwiami. Brunet zagryzł tylko dolną wargę po czym szeroko się uśmiechnął i wskazał głową na blondynkę, stojącą koło fontanny. Dziewczyna miała na sobie czarną, obcisłą sukienkę, która kontrastowała z jej bladą cerą i blond włosami. Wszystko ze sobą współgrało, a wysokie szpilki tylko dodawały jej wzrostu, choć i tak czułam się przy niej malutka.
   -Chyba teraz jest okazja.- odezwał się Nath, uśmiechając się jak idiota i delikatnie, popychając mnie w stronę blondynki, która stałą już w towarzystwie Tylera. Posłałam jej szczery uśmiech chcąc jakoś wynagrodzić moje wcześniejsze zachowanie na imprezie. W końcu to musiało wyglądać niestosownie, a do tego jeszcze Nathan za mną pobiegł, jak za małym dzieckiem, które należy skarcić. –Mili to jest Kayla. Kayla to Melisa, moja przyjaciółka, a jednocześnie kuzynka.- uścisnęłam dłoń blondynki, która przebiegła wzrokiem po wszystkich w koło by w końcu zatrzymać je na Jamesie.
      -To z kolei mój przyjaciel, James.- powiedziałam podbiegając do niego i łapiąc za rękę. Widziałam jak Tyler odwraca wzrok i niezręcznie zerka na mnie z ukosa. Uśmiechnęłam się na ten widok, wiedząc, że mój plan działa, a dzisiaj wieczorem miało zacząć robić się gorąco.
    -Miło cię poznać.- odpowiedział James z uroczym uśmiechem na twarzy. Oczy mu lśniły i zaczynał mnie ten fakt irytować, ale postanowiłam nie zwracać uwagi na jego dziwne zachowanie w stosunku do Kay. W końcu to nic nie znaczyło. On był teraz mój, tylko mój. Przynajmniej na najbliższe kilka dni.
    -To co idziemy?- spytałam po krótkiej chwili ciszy, która zapanowała. Nie czekałam na odpowiedzieć, po prostu ruszyłam w stronę klubu. Chciałam znaleźć się tam jak najszybciej i jak najszybciej wyjść, najlepiej całując się z Jamesem na oczach Tylera. Zapewne jestem wredna i mam coś nie po kolei w mojej główce, ale ten chłopak irytuje mnie swoją arogancją, pewnością siebie i myślą, że może mieć każdą. Ze mną nie będzie tak łatwo. On jeszcze się o tym dowie.

***

       Wlałam w siebie kolejnego drinka, już bez większych oporów. Alkohol rozluźnił mnie i sprawił, że zabawa stała się jeszcze bardziej przyjemna. Tylko raz w życiu tyle wypiłam i było to oczywiście niedawno, kiedy to postanowiłam dokopać Tylerowi i Nathanowi za karę, że sobie ze mnie zażartowali.
     Odepchnęłam dłoń Nathana, który złapał za nią z przerażeniem, po czym posłałam mu szeroki uśmiech.
   -Chyba ci starczy, Chcesz znowu odpłynąć?- spytał troskliwie, jak to przystało na mojego kochanego kuzynka. Tak naprawdę nie obchodziło mnie jego zdanie i to czy uważał to za słuszne, może gdybym była trzeźwa wyglądało by to inaczej, ale teraz czułam się pełna sił i chęci do działania.
   Rozejrzałam się w koło po czym z zainteresowaniem przyjrzałam się szatynowi na parkiecie, który teraz już bez wahania obmacywał kolejną laskę. Czy te dziewczyny były aż tak puste? Uważały, że to coś więcej, czy po prostu się puszczały.
   -Chcę się po prostu bawić. Daj mi żyć!- krzyknęłam, by mnie usłyszał po czym podbiegłam do Jamesa i przylgnęłam do niego całym ciałem. Teraz nawet smród alkoholu nie odstraszał mnie, bo byłam zbyt zdeterminowana by postawić na swoim. Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek, po czym zostawiając mały niedosyt zaczęłam wić się koło niego. W normalniej sytuacji za pewnie zwymiotowała bym na sam taki widok, jednak alkohol i adrenalina działały na mnie pobudzająco. Byłam ciekawa czy Tyler to widzi, ale nie chciałam się odwracać by nie psuć efektu.
   Przejechałam dłonią po torsie blondyna po czym zatrzymałam ją na jego kroczu i wstałam z kucek by znów go pocałować. Tym razem i on odwzajemnił go. Kątem oka zobaczyłam jak mój przyjaciel odpycha od siebie kolejną dziewczynę, ale nie podszedł do nas. Zamiast tego znikł z mojego pola widzenia, zapewne pomaszerował do Nathana na skargę. Uśmiechnęłam się po między pocałunkami.
    Czas zaatakować w czuły punkt. Pomyślałam ciągnąc za sobą Jamesa i sadzając go na jednym z krzeseł obok baru. Chłopak ledwo trzymał się na nogach i nie byłam do końca pewna czy nadal mu się taśma nie urwała. Wyciągnęłam dłoń w stronę Nathana po czym przeniosłam wzrok na Tylera.
   -Daj mi klucze do swojego pokoju.- powiedziałam poruszając palcami. Chłopak spojrzał na mnie tylko z miną typu ,,Nie chcesz tego zrobić.’’, ale zanim zdążył wypowiedzieć takie słowa już grzebałam mu po kieszeniach skórzanej kurtki. Spojrzałam na Kayle. Siedziała grzecznie przy ladzie patrząc na mnie z politowaniem. I dobrze, jeszcze zdążę jej wszystko wytłumaczyć, a wtedy będzie po mojej stronie.
    -Mili uspokój się! Nie dojdziecie tam w takim stanie…- warknął Tyler cały czerwony na twarzy.
    -A może boisz się, że prześpię się z nim? Hm? Skąd wiesz, że już tego nie zrobiłem?- odezwałam się podchodząc do niego i machając mu przed oczyma kluczykami, które wygrzebałam z kurtki bruneta.- Może jestem jak te wszystkie? Zwykła dziwka? Hm? Jak sądzisz? To, że ci nie dałam nie znaczy, że mu nie dam.- powiedziałam uśmiechając się. Niestety, ale uśmiech znikł z moich ust kiedy chłopak wyrwał mi kluczyki i schował w tylną kieszeń spodni.
   -Nie pozwolę ci zrobić głupstwa.- powiedział tylko mrużąc przy tym wściekle oczy. Zaśmiałam się cicho po czym podeszłam o krok bliżej i nie zważając na wszystkich w koło pocałowałam go. Chłopak momentalnie odwzajemnił pocałunek, choć wyglądał na zaskoczonego moim zachowaniem. Tak samo jak wcześniej zrobiłam z Jamesem, teraz z Tyleram. Kucnęłam, ale zamiast się z nim zabawić wykorzystałam jego nieuwagę i wyjęłam z tylnej kieszeni spodni klucze.
    -Swoją naiwnością właśnie pozwoliłeś.- cicho się zaśmiałam.- Nigdy nie dotknę choć palcem takiego dziwkarza jak ty.- warknęłam zła po czym odepchnęłam go i wybiegłam z klubu. Jednak zamiast iść do hotelu usiadłam na schodach przed budynkiem i utkwiłam wzrok z niebo. Nie wierzyłam, że to powiedziałam. Nie mogłam uwierzyć, że zrobiłam to czego zawsze się wystrzegałam. Że przelizałam się z facetem tylko dla nędznych kluczy. Że prawie co nie wskoczyłam chłopakowi w spodnie przez złość i zazdrość.

_________
Od Akwamaryn: Proszę nie mówcie mi, że jest super, bo ten rozdział był pisany bez weny. Napisałam, bo napisałam by was nie zawieźć, ale tak na prawdę nieźle się męczyłam. Zapewne jest tysiąc literówek, powtórzeń i błędów, ale brakuje mi sił. W mojej głowie to wyglądało inaczej, a tu... No cóż.