Nathan
Patrzyłem przepraszająco na dziewczynę.
-Przestań. Nathan przecież to nie twoja
wina, że wyszło jak wyszło.-Mruknęła. Westchnąłem.
-Wiem ale chciałem żebyś miała udany
wieczór. A moi przyjaciele jak zwykle zrobili scenę. Wybacz zapomniałem cię
uprzedzić, że nie są normalni.- Ta cicho się zaśmiała. Zatrzymaliśmy się przed
dużym domem. Kayla również przyjechała tutaj na wakacje. Odwiedzała rodzinę ze
strony jej przyszywanego ojca.
-Oni są po prostu zakochani.- Powiedziała.-Z
miłości robi się różne głupie rzeczy.- Dodała a ja po prostu pokiwałem
twierdząco głową.
-Co powiesz na rekompensatę ?- Na jej twarzy
pojawił się uśmiech.- Jutro do południa idziemy całą rodziną na basen więc może
zjemy popołudniu coś razem na mieście ? Co ty na to ?
-Chętnie.- Odparła.- Muszę już iść.- Dodała
po chwili. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że przez cały czas trzymaliśmy
się za ręce. Delikatnie ją do siebie przysunąłem i pocałowałem. Kay się nie
opierała ale pozwoliła mi tylko na jednego całusa. Puściła mi oczko i szybkim
krokiem ruszyła w stronę domu. Patrzyłem na jej idealne kształty a na ustach
pojawiał mi się coraz większy uśmiech.
Jeszcze
nigdy się tak nie czułem.
Wszedłem do pokoju który dzieliłem z
Tylerem. Chłopak leżał od pasa w górę nagi na swoim łóżku z założonymi rękami
pod głową i wlepiał wzrok w sufit.
-Stary, wszystko dobrze ?- Zapytałem
ściągając koszule którą na sobie miałem. Nawet się nie poruszył. Wzruszyłem
ramionami. Byłem okropnie zmęczony, nie miałem ochoty bawić się w psychologa.
Wyjąłem z szafy swój ręcznik i poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Gdy
wróciłem do pokoju Tyler nadal leżał w tej samej pozycji.
Jak
zwykle się nawalił i tyle.
Stwierdziłem
w myślał i położyłem się na swoje łóżko. Już prawie spałem gdy usłyszałem
zachrypnięty głos przyjaciela.
-Ona to robi specjalnie. Tylko po to żebym
był zazdrosny. Ona i James nie są razem. Mam racje ?
-Nie rozumiem kobiet a tym bardziej Melisy.-
Odparłem.- Ale dziś wyglądali na całkiem szczęśliwych.
W
odpowiedzi usłyszałem westchnienie. Moje oczy natychmiast się zamknęły.
***
Usłyszałem okropny huk jakby w
ziemie uderzył meteoryt. Gwałtownie się podniosłem. Przetarłem oczy i
stwierdziłem, że leżę we własnym łóżku cały i zdrowy.
-Chłopacy !- Usłyszałem kobiecy krzyk zza
drzwi. Przewróciłem oczami. To było gorsze od zagłady świata.
Mama
waliła nieprzerwanie w drzwi pięścią, próbując nas dobudzić.
Podniosłem
się i chwiejnym, zaspanym krokiem doszedłem do drzwi. Przekręciłem klucz i
uchyliłem je. Odwróciłem się żeby wrócić do łóżka ale mama wpadła do pokoju
niczym wygłodniała hiena.
-Nathan ! Umawialiśmy się dziś na basen !
Boże co z wami się ostatnio dzieje ?! Obudź Taylera i za pół godziny macie być
na dole. Zjemy śniadanie a potem wszyscy razem pójdziemy na ten cholerny basen
a wy będziecie się dobrze bawić. Zrozumiano ?- Spojrzała na mnie groźnie.
Podniosłem ręce do góry na znak, że się poddaje. Moja mama to jedyna osoba z
którą lepiej nie dyskutować gdy jest wściekła.
-Idę obudzić Melisę.- Mruknęła. Wychodząc
krzyknęła jeszcze.- Pół godziny !
Zdjąłem
ze swojego łóżka jedną z poduszek i z całej siły rzuciłem w przyjaciela. Tyler
przerażony natychmiast się podniósł do pozycji stojącej.
-Oszalałeś ?!- Zapytał zły.
-Za pół godziny mamy być na dole bo jak nie
to…moja mama znowu tu przyjdzie.- Chłopak pokiwał głową, że rozumie. Często u
mnie bywał i zdążył się przekonać jacy potrafią być moi rodzice.
Zła
mama równa się szalona mama. W takich sytuacjach lepiej nie protestować tylko
grzecznie przytakiwać.
-Idę wziąć prysznic.- Powiedział zaspanym
głosem brunet a ja usiadłem na swoim łóżku.
Wujek Miles popatrzył po naszych
twarzach i westchnął.
-No to zapowiada się uroczy, rodzinny dzień.
Ja
starałem się nie zasnąć. Melisa wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować. Tyler
pił trzecią kawę a Blake stał naburmuszony z założonymi rękami na klatce
piersiowej.
-Wstąpimy do baru po kawę ?- Zapytał Tyler.
Poczułem pulsujący ból w plecach.
Niechętnie otworzyłem oczy i podciągnąłem się na leżaku.
-Jak długo spałem ?- Zapytałem Melisy która
siedziała na swoim leżaku obok mnie z ogromnym kapeluszem na głowie.
-Trzy godziny.- Mruknęła. Spojrzałem na jej
twarz. Mogłem śmiało stwierdzić, że jej cera znowu była naturalnie blada.
-Głowa nadal boli ?- Zapytałem zakładając
okulary przeciwsłoneczne. Mili jęknęła.
-Już nie tak bardzo. Kelner przyniósł mi
szklankę wody i dwie aspiryny.- Wziąłem głęboki wdech i zerknąłem na basen
hotelowy. Był ogromny. Z mojej lewej strony instruktor prowadził aerobik wodny.
Zauważyłem mamę i ciocię Carmen które zgrabnie wykonywały wszystkie ćwiczenia.
Na środkowej części rozgrywał się właśnie mecz wodnej siatkówki. Zauważyłem tam
Taylera, tatę i wujka Milesa. W prawej części basenu która była przeznaczona do
pływania Blake rwał jakąś panienkę. Nie rozumiałem go.
-Blake
jest gejem ale ciągle podrywa jakieś laski…-Mruknąłem do Mili. Ta westchnęła.
-On jest mutantem.
-Rzeczywiście, to wszystko tłumaczy.-
Powiedziałem i cicho się zaśmialiśmy.
-Przepraszam jeżeli popsułam wczoraj
wieczór. Już nigdy się tak nie zaleje.-Jęknęła a ja się do niej uśmiechnąłem.-
Jak bawiła się Kayla ?
-Nieźle. Dziś idziemy na obiad. Może
polecisz mi jakieś miejsce w którym można dobrze zjeść ?- Zapytałem.
-Ona jest dla ciebie ważna ?- Nie
spodziewałem się takiego pytania. Zamrugałem kilka razy. Nie myślałem nad tym.
Po prostu lubiłem z nią spędzać czas.
-Chyba tak.
-To zrób jej niespodziankę. Niech poczuje,
że ci na niej zależy. Obiad w restauracji jest przereklamowany. Postaraj się
zrobić coś innego niż wszyscy.- Spojrzałem na nią i wtedy wpadłem na genialny
plan.
***
Spojrzałem na Tylera i zaniemówiłem.
-Naprawdę ?- Zapytałem ironicznie, patrząc
na jego różowy fartuch. Podniósł jedną brew do góry.
-Jeżeli chcesz żebym ci pomagał to siedź
cicho i zawiąż go na plecach.- Próbując powstrzymać się od śmiechu wykonałem to
o co poprosił.
-Nie wiedziałem, że lubisz gotować.-
Mruknąłem gdy kazał mi wyjąć z szafy jakąś miskę.
-Bo sam nie wiem czy lubię. Robię to
pierwszy raz.- Odparł i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Dlaczego mi mówisz o tym dopiero teraz ?!-
Zapytałem zły. Ja nie potrafiłem ugotować absolutnie nic.
-Nie denerwuj się bo złość piękności
szkodzi. Przecież to nie może być takie trudne.- Zmrużyłem oczy.-Zaufaj mi
stary. Poradzę sobie.
Długo
na niego patrzyłem aż w końcu po prostu przytaknąłem. Nie miałem innego wyboru.
Żałowałem, że poprosiłem Melisę o pójście na miasto z Kaylą.
-No dobra to co zrobisz ?- Zapytałem. Tyler
przysunął do siebie laptopa i zerknął na ekran.
-Zapiekankę z francuskim
ciastem.-Przeczytał.- Myślisz, że francuskie ciasto da się kupić we Włoszech ?
-Nie mam pojęcia.-Mruknąłem.
-Nie szkodzi zdam się na męski instynkt i
sam je przygotuje.-Powiedział Tyler i klasnął w dłonie.
-Na pewno wiesz jak to zrobić ? Może jednak
pomoże nam ciocia Carmen.-On pokręcił przecząco głowa.
-Jestem niczym Gordon Ramsay, nie panikuj.-
Wtedy jeszcze nie wiedziałem na co się piszę ale gdy już się o tym przekonałem…było
za późno.
Wszedłem do kuchni i rozejrzałem się
dookoła. Położyłem kluczyki auta na jedyny czysty skrawek blatu. Tyler wyrzucał
skorupki jaj do kosza.
-Nie słyszałem żeby ktoś robił zapiekankę z
jajami.- Powiedziałem patrząc sceptycznie na żółtą potrawę w naczyniu
żaroodpornym.
-To ściągnie całą potrawę.- Odparł dobitnie.
Spojrzałem na kuchnię. Wszędzie było mnóstwo mąki i pomidorów. Tyler widząc to
machnął uspokajająco ręką.
-Zrzucimy to na Blake.- Wziął do ręki
naczynie i wsunął do piekarnika.- Nie martw się.
Uśmiechnąłem
się do przyjaciela i przybiliśmy sobie piątkę.
-Dzięki stary, nie wiem co bym bez ciebie
zrobił.- Tyler wytarł ręce o faruch.
Wyszedłem z pokoju i wpadłem na
Mili.
-No w końcu cię znalazłam. Byłam w kuchni u
Tylera mówił, że robisz się na boga.- Mruknęła.- Kayla będzie już za pół
godziny.
-Dzięki za pomoc.- Odparłem.
-Nie ma za co dziękować. Miło spędziłyśmy
dzień. A tak na marginesie gdy mówiłeś, że ugotujesz obiad byłam pewna, że sam
to zrobisz a nie Tyler.- Dodała.
-Musiałem po coś skoczyć do
miasta.-Powiedziałem a ona się uśmiechnęła. Podałem jej małe pudełeczko.
Otworzyła je i jęknęła.
-Jakie to słooodkie !- Zapiszczała.-
Zaskakujesz mnie. Co ta dziewczyna z tobą zrobiła ?- Szarmancko się
uśmiechnąłem.
-Mili czy w zapiekance powinny być jajka
?-Zapytałem czując okropny smród.
-Jajka ? Po co ?- Zapytała. Zatkała nos.- Co
tu tak jedzie ?
-Żeby się ścięło czy coś takiego...-
Powiedziałem a ta uderzyła się ręką w czoło.- To z góry.
-Mogłam się domyślić, że to się tak
skończy…To Tyler tam gotuje, prawda ?- Zapytała. Wolałem nie odpowiadać.- Boże,
to jest skończony kretyn.- Wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów.
Wbiegliśmy do kuchni.
-Ciasto francuskie chyba jednak nie powinno
składać się z sera.- Mruknął Tyler trzymając w rękach naczynie żaroodporne
które obecnie było całe czarne. Melisa wybuchła śmiechem. Przetarłem twarz
dłońmi. Nagle do kuchni wszedł wujek Miles z mamą.
-Ten smród czuć nawet na zewnątrz !- Warknął
wujek. Spojrzał na Tylera w różowym fartuszku i załamał ręce.- To twoja sprawka
? Kto mu w ogóle pozwolił gotować ?- Wujek Miles był bliski obłędu.
-Spokojnie, gdy już poślubię pana córkę to
ona będzie gotować.- Na twarzy Tylera pojawił się ogromny uśmiech. Melisa
prychnęła , cicho przeklinając na bruneta, a ja się uśmiechnąłem.
***
Kayla radośnie się zaśmiała.
-To słodkie, że próbowaliście gotować.-
Mruknęła. Przejechałem palcem po jej ramieniu.-No ale te zastępcze kanapki
twojej mamy też są dobre.- Dodała spoglądając na koszyk. Siedzieliśmy na plaży
już od dobrej godziny. Zwykle gdy szedłem już z jakąś dziewczyną na randkę to
wiedziałem, że było to jednocześnie pierwsze i ostatnie takie spotkanie.
Zazwyczaj czas okropnie mi się dłużył. Dobry wygląd często nie równał się ze
zbyt wysoką inteligencją. Każda randka kończyła się tym samym. Zmieniały się
tylko twarze i miejsca. Czasami następnego ranka nie mogłem sobie przypomnieć
imienia dziewczyny z którą byłem. Melisa od zawsze powtarzała mi, że to co
robię to świństwo a ja się z nią zgadzałem. Dobrze wiedziałem, że tak jest i
nigdy nie zastanawiałem się jak to może wpłynąć na moją przyszłość...aż do
teraz. Kiedy siedzę na tej plaży a czas płynie stanowczo za szybko. Kiedy w
kobiecie nie pociąga mnie tylko wygląd zewnętrzny ale również tajemniczość.
-O czym tak myślisz ?- Zapytała. Wzruszyłem
ramionami.
-Cieszę się, że wtedy na plaży mnie
uderzyłaś.-Mruknąłem. Kay obradowała mnie uroczym uśmiechem. Pocałowałem jej
odkryte ramię a ona położyła swoją głowę na moją. Poczułem zarys małego
pudełeczka w kieszeni szortów. Natychmiast je zignorowałem.
________
Od Jemi: Rozdział mi się po prostu podoba :) Nie mam zastrzeżeń :P A co wy myślicie ? :)
Bardzo fajny :) A szczególnie podoba mi się to ja Tyler gotował :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na następny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńJa tam się z tobą zgadzam :) Ale powiem to inaczej :) Rozdział jest genialny :)
OdpowiedzUsuńMimo, że nie ma w nim jakiej większej akcji, to jest trochę zaskakujący :) Zaskoczeniem szczególnie był nadzwyczajny talent Tylera :D I ciekawi mnie co tej Nathan ma w tym pudełeczku :D
Czekam na NN :)
Rozdział dobry. Przyjemnie się go czytało :) Z niecierpliwością czekam na nowy. Pozdrawiam ! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę świetny ;D I ciekawy ;D Pytanie, co Nathan ma w tym pudełeczku ^^ Rozdział jest bardzo dobry i czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńJakby mógł mi się nie podobać? Jest rewelacyjny i czytałam go z wielkim bananem na ustach. Teraz moja kolej;D Postaram się jak najszybciej;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D!
OdpowiedzUsuńmogłabym to czytać i czytać i czytać. czekam na nn ! <3