sobota, 22 grudnia 2012

10. Ostatnią moją myślą było to ,że nie mam ochoty jej jutro oglądać…


                                                                   Nathan



            Uderzyłem po raz kolejny pięścią w drzwi. Naprawdę się martwiłem. Gdy tylko usłyszałem trzask moje serce zaczęło gwałtownie bić. Po chwili obok mnie pojawił się Tyler. Był poprosić w recepcji o zapasowy klucz. Nie obchodziło mnie to jak go zdobył , od razu mu go wyrwałem i otworzyłem drzwi. Gdy tylko weszliśmy do środka uderzył nas powiew ciepłego letniego wiatru. Niespokojnie się rozejrzałem.
   -Nie ma jej.- Powiedziałem. Usłyszałem głośny śmiech. Odwróciłem się a moim oczom ukazała się rozbawiona postać Blake.
   -Bóg w końcu wysłuchał moich próśb !
   -Zamknij mordę szczeniaku.- Warknąłem na niego wściekły. To nie był odpowiedni moment na żarty. Zacząłem się naprawdę martwić.
   -Sprawdzę w łazience.- Powiedział Tyler. Przytaknąłem mu i zacząłem się dokładniej rozglądać. Wtedy zauważyłem mały srebrny wisiorek. Melisa dostała go ode mnie na urodziny trzy lata temu. Nigdy się z nim nie rozstawała.
   -Tam też jej nie ma ale w czasie drogi do łazienki zauważyłem rozbity wazon.- Streścił rzeczowo Tyler.
W mojej głowie krążyły miliony myśli. Co się mogło stać ?
Melisa sobie robi z nas żarty i tak naprawdę siedzi zamknięta w szafie czekając na odpowiedni moment aby nas wystraszyć ?
Może była na nas wściekła i chciała nam się w ten sposób odegrać za żart ?
A może ktoś tutaj był…i…?
Ostatnia wizja przerażała mnie najbardziej.
   -Zniknęła.- Szepnąłem.
   -Nikt nie znika tak po prostu.- Powiedział Tyler. Podałem mu jej wisiorek.-Kurwa…
Szepnął przestraszony gdy się zorientował co to jest.
Wtedy sobie coś uświadomiłem.
   -Dziś masz nas kryć, słyszysz ?-Zapytałem Blake’a.
   -A co będę z tego miał ?- Spojrzałem na niego wściekły.
   -Nie skopię ci tej wrednej mordy. Tu chodzi o twoją siostrę kretynie. Może i za sobą nie przepadacie ale to nie zmienia faktu ,że jesteście rodziną.-Odparłem. Widząc jego obojętny wyraz twarzy westchnąłem- Będę ci dłużny. Gdyby rodzice pytali to jesteśmy na imprezie a ty po prostu nie miałeś ochoty z nami jechać.
Gdy chłopak niechętnie przytaknął spojrzałem na Tylera i wyszliśmy. Nie mogłem uwierzyć ,że Blake był z nami spokrewniony. To największy egoista jego znam. Gdy byliśmy już przed hotelem gwałtownie się zatrzymałem.
   -Na początku pomyślałem ,że mógł ktoś się włamać i zrobić Melisie krzywdę jednak nie potrafię sobie tego wyobrazić. Włamywacz nie zrobiłby tego tak cicho a poza tym jak by ją wyprowadził z hotelu ? Przez okno ? Na pewno by krzyczała o pomoc.- Mówiłem bardzo szybko.
   -Sugerujesz ,że sama to upozorowała i wyszła przez okno ?- Zapytał Tyler. Pokiwałem twierdząco głową.
   -Była na nas wściekła. Chciała się odegrać.
   -Sprytna bestia…-Powiedział brunet a na jego twarzy pojawił się zarys uśmiechu.
   -Jest jeszcze jeden kłopot. Melisa błąka się gdzieś sama po nocy w nieznanym mieście. Musimy ją odszukać. Jak myślisz gdzie mogłaby pójść ?- Zapytałem.
   -Jeżeli bardzo by chciała nas wkurzyć to pewnie do jakiegoś klubu.- Miałem ochotę uderzyć się w głowę otwartą ręką. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem ?
   -No to jedziemy jej szukać.- Odparłem.
   -Jest jeszcze jeden problem. My nie znamy tego miasta tak samo jak ona. A ono jest ogromne. Jestem pewien ,że jest tutaj przynajmniej pięć klubów jak nie więcej. Będziemy musieli się najpierw zorientować gdzie one są. Potem pojechać do każdego i szukać jej w tłumie.- Zacisnąłem wściekły pięści.
   -Gdy już ją znajdziemy to ją zabiję…-Warknąłem.


                                                                   ***


            Spojrzałem przerażony na zegarek. Dochodziła piąta rano. Byliśmy już prawie we wszystkich klubach w mieście. Staliśmy przed ostatnim który znalazłem w spisie.
   -Może tym razem najpierw zapytamy o nią barmana ?- Zapytał Tyler.- Miejmy nadzieję ,że mówi po angielsku.- Był wykończony. Nie dziwiłem mu się jak nie czułem się wcale lepiej. Oboje bardzo się martwiliśmy. Przytaknąłem mu. Gdy weszliśmy od razu przebiliśmy się przez tłum do długiej lady za którą stało dwóch barmanów.
   -Przepraszam. Nie widział pan może naszej koleżanki ? Brązowe oczy i włosy. Szczupła. Blada…-Zaczął Tyler.
   -Nie potrafi pić bo zwykle tego nie robi…- Dodałem.- To ona.- Powiedziałem pokazując jej zdjęcie w moim telefonie.
Mężczyzna się uśmiechnął.
   -Od razu zwróciła moją uwagę.- Odparł.- Była sama i wlewała w siebie litry alkoholu. Wyszła z tego klubu jakąś godzinę temu w towarzystwie wysokiego blondyna. Myślałem ,że to jej przyjaciel. Zaproponował jej ,że ją odwiezie.
Zszokowany rzuciłem szybkie spojrzenie na Tylera.
   -A nie wie pan kim był ten mężczyzna ?- Zapytałem z nadzieją. Pokręcił przecząco głową.
   -Widziałem go tu pierwszy raz.
Podziękowaliśmy i wyszliśmy z klubu. Załamani weszliśmy do samochodu. Siedzieliśmy dobre pięć minut w ciszy.
   -Co teraz ?
Nie jestem pewny który z nas to wypowiedział. Przepełniał mnie tylko strach i poczucie winy. Wzruszyłem ramionami. Nagle usłyszałem dobrze znana mi melodię. Po chwili uświadomiłem sobie ,że ktoś do mnie dzwoni. Szybko wyjąłem telefon i odebrałem nawet nie spoglądając kto to.
   -Halo ?
   -Nie mam pojęcia kim jesteś ale znalazłem twój numer w portfelu Melisy.- Usłyszałem. Moja krew automatycznie zaczęła szybciej krążyć.
   -Gdzie ona jest ?- Szybko zapytałem.
   -W moim domu. Spotkałem ją w klubie , była kompletnie zalana i sama. Chciałem jej pomóc i odwieźć do domu ale zasnęła. Zabrałem ją więc do siebie bo nie znam adresu. Przez sen ciągle bełkotała o jakimś głupim żarcie i dwóch kretynach. Pomyślałem ,że powinienem więc jak najszybciej kogoś powiadomić. W torebce znalazłem dowód osobisty , dzięki temu wiem jak ma na imię no i znam numer do ciebie.- Odpowiedział.
   -Gdzie mieszkasz ? Zaraz po nią przyjedziemy.- Odparłem szczęśliwy ,że przynajmniej była bezpieczna.


                                                                  ***


            Spojrzałem na Tylera który trzymał na rękach Mili. Była bledsza niż zwykle a jej ręce bezwładnie opadały na boki.
   -Zaniosę ją do samochodu.- Powiedział a ja mu przytaknąłem.
   -Mimo wszystko dziękuję ,że ją stamtąd zabrałeś i się o nią zatroszczyłeś.- Powiedziałem patrząc na uśmiechniętego blondyna.
   -Nie ma za co.-Odparł.- Mam na imię James.
   -Nathan.- Podaliśmy sobie dłonie.- Mili odnosi Tyler. No nic. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam za kłopot, nie wiem co byśmy zrobili gdyby nie ty. Całe szczęście ,że nie trafiła w ręce jakiegoś Włocha.- Blondyn się przyjaźnie uśmiechnął.
   -Tak. Jesteście tutaj pierwszy raz na wakacjach ?- Zapytał. Pokiwałem twierdząco głową.- W takim razie jeżeli będziecie czegoś potrzebowali to możecie zadzwonić. Wiem gdzie są najlepsze imprezy i miejsca w których warto bywać.
Cicho się zaśmiałem.
   -Będę o tym pamiętać.- W tym momencie do pokoju wszedł z powrotem Tyler.
   -Wracajmy.
   -Racja. Zbieramy się. Jeszcze raz dziękuje za wszystko.
   -Trzymajcie się.- Odparł.
            Patrzyłem na spokojną twarz dziewczyny. Spała jak zabita. Cieszyłem się ,że wszystko skończyło się dobrze i leży bezpiecznie w swoim łóżku ale przepełniała mnie jednocześnie wściekłość. Przetarłem twarz dłońmi. Byłem wykończony. Wstałem. Spoglądając na nią ostatni raz gdy wychodziłem zdałem sobie sprawę ,że ona jeszcze nigdy nie zrobiła niczego tak nieodpowiedzialnego. Zamykając drzwi utwierdziłem się w przekonaniu ,że nie łatwo jej wybaczę to co zrobiła. Gdy tylko opadłem na łóżko natychmiast zasnąłem. Ostatnią moją myślą było to ,że nie mam ochoty jej jutro oglądać…


_____
Od Jemi: Pierwsze co to proszę o wybaczenie za nieobecność :) Ni tylko tutaj narobiłam sobie zaległości. Moim wytłumaczeniem jest szkoła. Masa nauki i sprawdzianów żeby tylko zdążyć przed świętami.
Tak więc w końcu oddaję wam ten kawałek tekstu :) Mam nadzieję ,że wam się podoba zdecydowanie bardziej niż mi ,ponieważ ja nie jestem z niego zadowolona. 
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam ! <3

6 komentarzy:

  1. Fajnie czekam na ciąg dalszy + przepraszam za brak komentarzy ode mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Faaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajny ;d Nawet bardzo. Ale sądzę, ze to Mili powinna się gniewać na nich. A nie oni na nią ;d Ale może to ja nie zrozumiałam czegoś ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny;)
    Nie mam pomysłu co prawda na kolejny, ale jeszcze coś się wykombinuje;)
    Ni wiem co mam ci więcej powiedzieć;)
    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie prawda, jest świetny ;D Aj, dała im Mili w kość :D Wychodzi na to, że lepiej jej nie wkurzać, bo zamiast kłótni i wyzywania, upozoruje porwanie ;D A rozdział jest super, czekam na NN :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja uwielbiam czytać Twoje blogii..;D

    mogłabym tak w nieskończoność.. <3

    xoxo;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow tyle jestem w stanie z siebie wydusić. Rozdział wyszedł rewelacyjnie i głupot nie gadaj ;) Z niecierpliwością czekam na nowy i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń