sobota, 8 grudnia 2012

9.Ja go nauczę jak wyrywać panienki.



Melisa
    Strzepnęłam z kolan biały proszek, który wysypał mi na nie ,,przez przypadek’’ jakiś mały szczeniak. Nie znosiłam dzieci, ich jęków, obślinionych mordek i głupich uśmieszków. Tego jak biegały bez opamiętania w tę i z powrotem, jak krzyczały i głośno się śmiały. Ubóstwiałam ciszę i, muszę to powiedzieć, nigdy nie będę mieć dzieci. Choćbym nie wiem co. 
    Kątem oka zerknęłam w moją prawą, ale szybko odwróciłam wzrok widząc jak wysoko jesteśmy. Mocniej ścisnęłam łokietnik fotela, przynajmniej myślałam że to to. Było to jednak przedramię Tylera, który teraz patrzył na mnie z wielkim uśmiechem na ustach i napinał mięśnie chcąc mi zaimponować.
    -Daruj sobie…- bąknęłam tylko puszczając go i krzyżując dłonie na piersi. Czułam jak na moje policzki wstępują wypieki, szybko jednak opanowałam emocje, wzięłam wdech i wychyliłam się spoglądając na Nathana, który spał bez przeszkód od wylotu. Nie zbudził go nawet ten smarkacz z gilem pod nosem. Chrapał przez cały lot toteż kiedy tylko koła samolotu dotknęły ziemi odetchnęłam z ulgą. Oparłam głowę o fotel po czym walnęłam Tylera nakazując mu w ten sposób zbudzić przyjaciela.
     Już po chwili cała nasza piękna rodzinka stała na płycie lotniska. Szukałam wzrokiem Blake, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć, dopiero po dłuższej chwili udało mi się dostrzec szczupłą sylwetkę chłopaka, który rozmawiał i głośno się śmiał razem z jakąś blondynkom. Uniosłam jedną brew ku górze i szturchnęłam Nathana, który powędrował za moim wzrokiem i cicho się zaśmiał.
    -Ja go nauczę jak wyrywać panienki.- powiedział z rozbawieniem. Przechyliłam głowę w prawo i cicho odkaszlnęłam patrząc ku górze, tak by widzieć jego twarz. – Znaczy się… Ten… Ja żartowałem…- strzepnęłam rękę Natha i pokiwałam twierdząco głową.
   -Oczywiście…- wyszeptałam i gwizdnęłam zwracając tym samym uwagę brata.
   -Blake jedziemy do hotelu! Wybierasz się z nami czy przenocujesz w poczekalni na odloty?- spytał wujek Mike chowając ręce w kieszenie spodni. Brunet spojrzał w moim kierunku z zadziornym uśmiechem po czym pożegnał się z nową koleżanką i podszedł nasuwając na nos ciemne okulary.
    -Mam nadzieję, że będzie tam dobra obsługa, bo inaczej wracam pierwszy samolotem do domu.- powiedział ukazując rządek swoich białych zębów. Zmrużyłam zła oczy po czym pchnęłam go w stronę budynku lotniska.
    -Lepiej ruszaj dupę, bo cię tu zostawimy chłopczyku, albo lepiej, pokażemy twojej nowej przyjaciółce pewne zdjęcia.- wybełkotałam zła.
***

            Rzuciłam się na łóżko, które już po chwili było mokre od wody jaką przyniosłam z sobą spod prysznica.  Cicho sapnęłam z rozkoszy jaką dawała mi własna łazienki. Od zawsze dzieliłam ją z mamą i dwójka facetów, którzy siedzieli tam o wiele więcej czasu niż dwie baby razem wzięte.  Usiadłam owinięta ręcznikiem i wzięłam do ręki szczotkę rozczesując poplątane pukle włosów. Podeszłam wolnym krokiem do telewizora po czym włączyłam go i puściłam kanał muzyczny. Nim się spostrzegłam skakałam po łóżku bez opamiętana zadowolona z życia.
   Nawet nie zauważyłam jak ktoś otworzył drzwi i wszedł ośrodka. Spostrzegłam to dopiero kiedy telewizor został wyłączony, jednak byłam zbyt przerażona by obrócić się i zobaczyć kto mnie podgląda. Głęboko oddychałam starając się opanować emocje kiedy ktoś położył dłonie na mojej tali, albo raczej na ręczniku, którym była okryta. Poczułam ostre szarpnięcie i już miałam krzyknąć kiedy ten ktoś przyłożył mi do ust dłoń. Wisiałam teraz nad ziemią jak kukiełka i machałam nogami z przerażeniem. Nie przyszło mi nawet do głowy by ugryźć mego oprawcę kiedy coś zostało przyłożone do mojego gardła. Przypuszczam, że trzymał mnie mężczyzna, bo chyba tylko płeć męska miała by wystarczająco dużo siły. Jedną ręką oplatał mnie w pasie, a drugą uwolnił moje usta i teraz przykładał mi do gardła chyba nóż.
    Pisnęłam głośno, albo raczej wrzasnęłam kiedy chłopak puścił mnie prosto na łóżko. Teraz mogłam doskonale dostrzec jego twarz. Brunet uśmiechał się szeroko i opierał dłonie na łóżku dokładnie przy mojej głowie, tak że dzieliły nas centymetry.
   -Głupek! Chciałeś żebym dostała zawału?!- wrzasnęłam na Tylera, który z rozbawieniem przyglądał się mojej twarzy.
    -Nie gniewaj się. Chciałem cię poskromić kocie.- cicho się zaśmiałam uderzając w jego klatkę piersiową.- Ślicznie tańczysz.- dodał.
   -Dziękuję. Mógłbyś ze mnie łaskawie zejść?- brunet przebiegł mnie wzrokiem po czym niby niechcący upadł na mnie całym ciałem i przygniótł. Głośno się zaśmiałam.
    -Pewnie, ale pierw chcę cos w zamian.- z moich ust znikł uśmiech, a na jego miejsce wstąpiła wściekłość. Jego dwuznaczne odzywki raczej mnie nie uspokajały. Zła dałam mu w twarz i z całej siły zepchnęłam go z siebie, tak że spadł na ziemię i głośno syknął z bólu.
     -Nigdy sobie ze mnie tak nie żartuj debilu! Wyjazd z mojego pokoju!- krzyknęłam wściekła, a kiedy podniósł się, bez zastanowienia wypchnęłam go za drzwi zatrzasnęłam je w momencie kiedy obok przechodził właśnie Nathan.
    Usłyszałam jeszcze jak chłopaki cicho się śmieją, a po chwili walenie do zamkniętych na klucz drzwi. Mieli z czego się śmiać, a ja naprawdę się przeraziłam.
    -Mili daj spokój! To były żarty!- mówił Nathan waląc pięściami w dębowe drzwi, które dzieliły mnie od nich. Usiadłam na łóżku i założyłam nogę na nogę wpatrując się przy tym na klamkę, która teraz była rozpaczliwie szarpana. Szybko ubrałam się, otworzyłam okno i już miałam przez nie wychodzić kiedy do głowy wpadł mi pewien pomysł. Podeszłam do walizki po czym wyjęłam z niej mój ulubiony wisiorek którego nigdy nie zdejmowałam po czym rzuciłam go na podłogę. Złapałam za wazon z kwiatami po czym rzuciłam nim o ziemię tak, że rozbił się na małe kawałeczki. Krzyki zza ściany narastały i czułam, że chłopcy zaraz wyważą drzwi toteż szybko podbiegłam do okna po czym skoczyłam w dół. Na szczęście mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze i nie było tu wysoko.
    Kiedy tylko znalazłam się poza bramą usłyszałam wrzask Nathana i głośny śmiech Blake, który najwidoczniej też dołączył do chłopców. Mimo wszystko byłam pewna, że chłopcy nie zawiadomią rodziców, bo nie będą chcieli ich martwić i psuć urlopu, a ja w tym czasie przestworze im niezłego stracha.

***

         Okręciłam się na kręconym krześle przy barze i ledwo żywa spojrzałam w tłum. Wydawało mi się, że jest tu mgłą i wszystko w niej ginie. Głośno się śmiałam nie wiedząc nawet z czego tak naprawdę. Barman patrzył na mnie z litością, ale bez przeszkód podawał mi kolejne drinki kiedy tylko wciskałam mu w dłoń pieniądze. Dawno tak dobrze się nie bawiłam, dawno w ogóle się nie bawiłam. Nie… Ja nigdy się nie bawiłam. Zawsze byłam tą porządną, grzeczną dziewczynką, którą wszyscy podziwiali za dobre wyniki w szkole. Nie chciałam tego zmieniać, a jedynie zobaczyć jak to jest poczuć smak wolności. Lubiłam swoje życie takim jakim było, mimo to jednak miło było upić się, zapalić, jeśli nawet polegało to na duszeniu się dymem. Miło było też tańczyć z kim popadnie.
     -Trzymasz się?- spytał jakiś głos po mojej prawej. Mimo wolnie spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam tylko rozmazaną twarz chłopaka.  Miał ciemne włosy, ale nie byłam w stanie stwierdzić czy to brunet czy szatyn, a może ciemny blondyn? – Odwiozę cię, chyba ci starczy.- powiedział, łapiąc mnie kiedy przechylałam się w prawo.
   Chłopak nie zważając na to, że protestuję wyprowadził mnie z klubu. Na zewnątrz było już ciemno, byłam ciekawa która jest godzina, ale nie mogłam nic powiedzieć, byłam tak strasznie zmęczona.
    -Gdzie mieszkasz?- spytał wsadzając mnie na tylne siedzenie i nachylając się tak by widzieć moją twarz. Zamrugałam kilka razy powiekami by wyostrzyć obraz, ale na marne. W gardle strasznie mnie paliło, ale nie umiałam stwierdzić co jest tego przyczyną. – Chyba mi tego nie powiesz teraz…- powiedział po czym zatrzasnął drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy po czym ruszył przed siebie. Nim się spostrzegłam już spałam, a auto gnało gdzieś przed siebie. Nie wiedziałam nawet kim jest mój nowy znajomy.

__________
Od Akwamaryn: Nie będę się rozpisywać. Po prostu jest jaki jest nie mam nic do dodania. 
Od Jemi: Zapraszamy do obserwowania naszego bloga ;)

4 komentarze:

  1. OOO :D:D

    Melisa zabalowała:D:D

    świetnie!

    xoxo;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha :D
    Dobrze wiesz ,że kocham każdy twój rozdział oraz ciebie ! <3
    Jak ci mówiłam jest nieco krótki ale dobry :)
    Akcja zaczyna się rozwijać :D
    Mam nadzieję ,że twój niezwykły zapał i chęci wrócą w zupełności !! :*
    Teraz kolej na mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Melisę ;D Rozdział wymiata, tylko szkoda,że nie jest dłuższy. Czekam z niecierpliwością na następny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Party Hard :D
    Się Melisa wczuła ^^
    Super rozdział :D Szkoda, że taki nie najdłuższy, ale za to znakomity ^^ Ciekawe co teraz czują chłopcy :D Czekam na NN :D

    OdpowiedzUsuń