Melisa
Strzepnęłam z kolan biały proszek, który wysypał mi na nie
,,przez przypadek’’ jakiś mały szczeniak. Nie znosiłam dzieci, ich jęków,
obślinionych mordek i głupich uśmieszków. Tego jak biegały bez opamiętania w tę
i z powrotem, jak krzyczały i głośno się śmiały. Ubóstwiałam ciszę i, muszę to
powiedzieć, nigdy nie będę mieć dzieci. Choćbym nie wiem co.
Kątem oka zerknęłam w moją prawą, ale
szybko odwróciłam wzrok widząc jak wysoko jesteśmy. Mocniej ścisnęłam łokietnik
fotela, przynajmniej myślałam że to to. Było to jednak przedramię Tylera, który
teraz patrzył na mnie z wielkim uśmiechem na ustach i napinał mięśnie chcąc mi
zaimponować.
-Daruj sobie…- bąknęłam tylko puszczając go
i krzyżując dłonie na piersi. Czułam jak na moje policzki wstępują wypieki,
szybko jednak opanowałam emocje, wzięłam wdech i wychyliłam się spoglądając na
Nathana, który spał bez przeszkód od wylotu. Nie zbudził go nawet ten smarkacz
z gilem pod nosem. Chrapał przez cały lot toteż kiedy tylko koła samolotu
dotknęły ziemi odetchnęłam z ulgą. Oparłam głowę o fotel po czym walnęłam Tylera
nakazując mu w ten sposób zbudzić przyjaciela.
Już po chwili cała nasza piękna rodzinka
stała na płycie lotniska. Szukałam wzrokiem Blake, ale nigdzie nie mogłam go
znaleźć, dopiero po dłuższej chwili udało mi się dostrzec szczupłą sylwetkę
chłopaka, który rozmawiał i głośno się śmiał razem z jakąś blondynkom. Uniosłam
jedną brew ku górze i szturchnęłam Nathana, który powędrował za moim wzrokiem i
cicho się zaśmiał.
-Ja go nauczę jak wyrywać panienki.-
powiedział z rozbawieniem. Przechyliłam głowę w prawo i cicho odkaszlnęłam
patrząc ku górze, tak by widzieć jego twarz. – Znaczy się… Ten… Ja żartowałem…-
strzepnęłam rękę Natha i pokiwałam twierdząco głową.
-Oczywiście…- wyszeptałam i gwizdnęłam
zwracając tym samym uwagę brata.
-Blake jedziemy do hotelu! Wybierasz się z
nami czy przenocujesz w poczekalni na odloty?- spytał wujek Mike chowając ręce
w kieszenie spodni. Brunet spojrzał w moim kierunku z zadziornym uśmiechem po
czym pożegnał się z nową koleżanką i podszedł nasuwając na nos ciemne okulary.
-Mam nadzieję, że będzie tam dobra obsługa,
bo inaczej wracam pierwszy samolotem do domu.- powiedział ukazując rządek
swoich białych zębów. Zmrużyłam zła oczy po czym pchnęłam go w stronę budynku
lotniska.
-Lepiej ruszaj dupę, bo cię tu zostawimy
chłopczyku, albo lepiej, pokażemy twojej nowej przyjaciółce pewne zdjęcia.-
wybełkotałam zła.
***
Rzuciłam się na łóżko, które już po
chwili było mokre od wody jaką przyniosłam z sobą spod prysznica. Cicho sapnęłam z rozkoszy jaką dawała mi
własna łazienki. Od zawsze dzieliłam ją z mamą i dwójka facetów, którzy
siedzieli tam o wiele więcej czasu niż dwie baby razem wzięte. Usiadłam owinięta ręcznikiem i wzięłam do
ręki szczotkę rozczesując poplątane pukle włosów. Podeszłam wolnym krokiem do
telewizora po czym włączyłam go i puściłam kanał muzyczny. Nim się spostrzegłam
skakałam po łóżku bez opamiętana zadowolona z życia.
Nawet nie zauważyłam jak ktoś otworzył drzwi
i wszedł ośrodka. Spostrzegłam to dopiero kiedy telewizor został wyłączony,
jednak byłam zbyt przerażona by obrócić się i zobaczyć kto mnie podgląda.
Głęboko oddychałam starając się opanować emocje kiedy ktoś położył dłonie na
mojej tali, albo raczej na ręczniku, którym była okryta. Poczułam ostre
szarpnięcie i już miałam krzyknąć kiedy ten ktoś przyłożył mi do ust dłoń.
Wisiałam teraz nad ziemią jak kukiełka i machałam nogami z przerażeniem. Nie
przyszło mi nawet do głowy by ugryźć mego oprawcę kiedy coś zostało przyłożone
do mojego gardła. Przypuszczam, że trzymał mnie mężczyzna, bo chyba tylko płeć
męska miała by wystarczająco dużo siły. Jedną ręką oplatał mnie w pasie, a
drugą uwolnił moje usta i teraz przykładał mi do gardła chyba nóż.
Pisnęłam głośno, albo raczej wrzasnęłam
kiedy chłopak puścił mnie prosto na łóżko. Teraz mogłam doskonale dostrzec jego
twarz. Brunet uśmiechał się szeroko i opierał dłonie na łóżku dokładnie przy
mojej głowie, tak że dzieliły nas centymetry.
-Głupek! Chciałeś żebym dostała zawału?!-
wrzasnęłam na Tylera, który z rozbawieniem przyglądał się mojej twarzy.
-Nie gniewaj się. Chciałem cię poskromić
kocie.- cicho się zaśmiałam uderzając w jego klatkę piersiową.- Ślicznie
tańczysz.- dodał.
-Dziękuję. Mógłbyś ze mnie łaskawie zejść?-
brunet przebiegł mnie wzrokiem po czym niby niechcący upadł na mnie całym
ciałem i przygniótł. Głośno się zaśmiałam.
-Pewnie, ale pierw chcę cos w zamian.- z
moich ust znikł uśmiech, a na jego miejsce wstąpiła wściekłość. Jego dwuznaczne
odzywki raczej mnie nie uspokajały. Zła dałam mu w twarz i z całej siły
zepchnęłam go z siebie, tak że spadł na ziemię i głośno syknął z bólu.
-Nigdy sobie ze mnie tak nie żartuj
debilu! Wyjazd z mojego pokoju!- krzyknęłam wściekła, a kiedy podniósł się, bez
zastanowienia wypchnęłam go za drzwi zatrzasnęłam je w momencie kiedy obok
przechodził właśnie Nathan.
Usłyszałam jeszcze jak chłopaki cicho się
śmieją, a po chwili walenie do zamkniętych na klucz drzwi. Mieli z czego się
śmiać, a ja naprawdę się przeraziłam.
-Mili daj spokój! To były żarty!- mówił
Nathan waląc pięściami w dębowe drzwi, które dzieliły mnie od nich. Usiadłam na
łóżku i założyłam nogę na nogę wpatrując się przy tym na klamkę, która teraz
była rozpaczliwie szarpana. Szybko ubrałam się, otworzyłam okno i już miałam
przez nie wychodzić kiedy do głowy wpadł mi pewien pomysł. Podeszłam do walizki
po czym wyjęłam z niej mój ulubiony wisiorek którego nigdy nie zdejmowałam po
czym rzuciłam go na podłogę. Złapałam za wazon z kwiatami po czym rzuciłam nim
o ziemię tak, że rozbił się na małe kawałeczki. Krzyki zza ściany narastały i
czułam, że chłopcy zaraz wyważą drzwi toteż szybko podbiegłam do okna po czym
skoczyłam w dół. Na szczęście mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze i
nie było tu wysoko.
Kiedy tylko znalazłam się poza bramą
usłyszałam wrzask Nathana i głośny śmiech Blake, który najwidoczniej też
dołączył do chłopców. Mimo wszystko byłam pewna, że chłopcy nie zawiadomią
rodziców, bo nie będą chcieli ich martwić i psuć urlopu, a ja w tym czasie przestworze
im niezłego stracha.
***
Okręciłam się na kręconym krześle przy
barze i ledwo żywa spojrzałam w tłum. Wydawało mi się, że jest tu mgłą i
wszystko w niej ginie. Głośno się śmiałam nie wiedząc nawet z czego tak naprawdę.
Barman patrzył na mnie z litością, ale bez przeszkód podawał mi kolejne drinki
kiedy tylko wciskałam mu w dłoń pieniądze. Dawno tak dobrze się nie bawiłam,
dawno w ogóle się nie bawiłam. Nie… Ja nigdy się nie bawiłam. Zawsze byłam tą
porządną, grzeczną dziewczynką, którą wszyscy podziwiali za dobre wyniki w
szkole. Nie chciałam tego zmieniać, a jedynie zobaczyć jak to jest poczuć smak
wolności. Lubiłam swoje życie takim jakim było, mimo to jednak miło było upić
się, zapalić, jeśli nawet polegało to na duszeniu się dymem. Miło było też tańczyć
z kim popadnie.
-Trzymasz się?- spytał jakiś głos po mojej
prawej. Mimo wolnie spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam tylko rozmazaną
twarz chłopaka. Miał ciemne włosy, ale
nie byłam w stanie stwierdzić czy to brunet czy szatyn, a może ciemny blondyn? –
Odwiozę cię, chyba ci starczy.- powiedział, łapiąc mnie kiedy przechylałam się
w prawo.
Chłopak nie zważając na to, że protestuję
wyprowadził mnie z klubu. Na zewnątrz było już ciemno, byłam ciekawa która jest
godzina, ale nie mogłam nic powiedzieć, byłam tak strasznie zmęczona.
-Gdzie mieszkasz?- spytał wsadzając mnie na
tylne siedzenie i nachylając się tak by widzieć moją twarz. Zamrugałam kilka
razy powiekami by wyostrzyć obraz, ale na marne. W gardle strasznie mnie
paliło, ale nie umiałam stwierdzić co jest tego przyczyną. – Chyba mi tego nie
powiesz teraz…- powiedział po czym zatrzasnął drzwi i wsiadł na miejsce
kierowcy po czym ruszył przed siebie. Nim się spostrzegłam już spałam, a auto
gnało gdzieś przed siebie. Nie wiedziałam nawet kim jest mój nowy znajomy.
__________
Od Akwamaryn: Nie będę się rozpisywać. Po prostu jest jaki jest nie mam nic do dodania.
Od Jemi: Zapraszamy do obserwowania naszego bloga ;)
__________
Od Akwamaryn: Nie będę się rozpisywać. Po prostu jest jaki jest nie mam nic do dodania.
Od Jemi: Zapraszamy do obserwowania naszego bloga ;)
OOO :D:D
OdpowiedzUsuńMelisa zabalowała:D:D
świetnie!
xoxo;**
Haha :D
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz ,że kocham każdy twój rozdział oraz ciebie ! <3
Jak ci mówiłam jest nieco krótki ale dobry :)
Akcja zaczyna się rozwijać :D
Mam nadzieję ,że twój niezwykły zapał i chęci wrócą w zupełności !! :*
Teraz kolej na mnie :)
Uwielbiam Melisę ;D Rozdział wymiata, tylko szkoda,że nie jest dłuższy. Czekam z niecierpliwością na następny ! ;)
OdpowiedzUsuńParty Hard :D
OdpowiedzUsuńSię Melisa wczuła ^^
Super rozdział :D Szkoda, że taki nie najdłuższy, ale za to znakomity ^^ Ciekawe co teraz czują chłopcy :D Czekam na NN :D