piątek, 28 grudnia 2012

11.- Dzwoni mój gwałciciel i pyta się czy nie mamy ochoty na kolejny numerek w czworokącie.




Melisa…

      Przetarłam czoło i przerażona usiadła na moim miękkim łóżku. Nie miałam pojęcia jak się w tym miejscu znalazłam, ale chyba wolałam nie wiedzieć. Pierwsze co zobaczyłam po przebudzeniu to zegarek na ścianie, który wybijał właśnie dwunastą po południu. Opadłam na poduszkę i podkuliłam kolana. Nic nie pamiętałam.
     Jedyne co miałam przed oczyma to twarz chłopaka, którego nigdy w życiu nie widziałam na oczy.  Nie powiem. Był przystojny, ale skąd on u licha wziął się w mojej głowie?! Cicho westchnęłam przykrywając głowę drugą poduszką i czując jak wszystko w niej pulsuje. Myślałam, że za chwilę czaszka mi eksploduje. Krzyknęłam nie czując ulgi po czym obróciłam się na prawy bok i powoli uchylając powieki przyjrzałam się szafce nocnej. Stała na niej szklanka wody i jakaś tabletka, a obok karteczka z krzywymi literkami. Zapewne pisał Nathan, bo tylko on miał tak koślawe pismo.  Wzięłam pergamin do dłoni i uśmiechnęłam się pod nosem przeczytawszy wcześniej treść.
   ,,Lepiej nie pokazuj mi się na oczy, bo cię zamorduję za wczoraj! Ale jak coś to jesteśmy na basenie…’’
  Szybko wstałam, połknęłam tabletkę z nadzieją, że pomoże po czym wcisnęłam się w moje bikini i owinięta ręcznikiem wybiegłam na taras za hotelem. Basen wypełniony był po brzegi. Nic dziwnego, że wszyscy chcieli się schłodzić w tak upalny dzień. W końcu temperatura dobijała do trzydziestu stopni. Już miałam wchodzić do zimnej wody kiedy ktoś postukał mnie w prawe ramię. Z westchnieniem okręciłam się na piętach i spojrzałam prosto w twarz łysemu mężczyźnie w czarnym garniturze. Nie rozumiałam ludzi, którzy woleli się gotować od środka i dobrze wyglądać niż czuć się dobrze i swobodnie.
     -Panna Maraqui?- spytał portier trzymający w ręce telefon bezprzewodowy. Przytaknęłam, a wtedy on wręczył mi przedmiot nawet nic nie tłumacząc i odszedł.
   -Halo?- odezwałam się trochę przerażona. W tym samym momencie kiedy to powiedziałam moim oczom ukazała się dwójka chłopaków wędrujących w moim kierunku. Bezwiednie zrobiłam parę kroków w tył nie chcąc by na mnie wpadli, a nie wyglądali na takich, którzy się zatrzymają. Tyler i Nathan szli z poważnymi minami co z jednej strony wprawiało mnie w strach, ale z drugiej strasznie bawiło.
   -Melisa? Jestem James. Zapewne mnie nie kojarzysz więc już tłumaczę. Zabrałem się wczoraj z klubu gdy byłaś kompletnie pijana i mam pytanie.- przerwał czekając na moją reakcję. Ja jednak  nie odzywałam się, bo chyba wybuchłabym śmiechem. Nathan właśnie potknął się i o mało co nie wpadł do basenu. Kiedy tylko obaj chłopcy stanęli przede mną, obróciłam się do nich tyłem i kontynuowałam rozmowę.
    -Coś kojarzę… Jakie to pytanie?- spytałam zerkając co chwilę w tył. Ledwo powstrzymywałam śmiech.
    -Czy ty i twoi koledzy mielibyście ochotę wyskoczyć gdzieś?- spytał. Już miałam mówić, że jasne, ale postanowiłam podrażnić Tylera i Nathana.
   -Zaczekaj chwilkę. Spytam moich opiekunów.- powiedziałam głośno po czym obróciłam się w ich stronę.- Dzwoni mój gwałciciel i pyta się czy nie mamy ochoty na kolejny numerek w czworokącie. Jesteście za?- kątem oka dostrzegłam , że Tyler nie wyrabia ze śmiechu, ale nie odrywałam nadal wzroku od Nathana. Chłopak stał z poważną miną, jakby był na jakiejś stypie i nawet na moment się nie uśmiechnął. Wyrwał mi z ręki telefon po czym coś wybełkotał do niego i rzucił na leżak.
    -Nie ładnie tak przerywać komuś rozmowę. Czyżby mamusia nie nauczyła cię dobrych manier?- spytałam z sarkazmem. Brunet zrobił krok w przód po czym wlepił we mnie swoje ciemne oczy.
   -A czy ciebie przypadkiem tatuś nie nauczył, że nie wolno uciekać przez okno i straszyć tak przyjaciół?- odparł z powagą. Tyler nie wytrzymał. Chłopak wybuchł głośnym śmiechem i padł na ziemię wijąc się jak wąż. Przybrałam poważny wyraz twarz  po czym znów spojrzałam na Natha.
    -Następnym razem niech ten tu nie rzuca tekstami jak mięsem i niech nie dotyka mnie gdzie popadnie bo skończy się to dla niego gorzej. Tak mu mordę obiję, że go nie poznasz. I ty też uważaj, bo śmiać to ty się możesz z mojego braciszka, ale nie ze mnie.- powiedziałam ostro po czym zapadła grobowa cisza. Oboje staliśmy tak mierząc się od stóp do głów, aż w pewnym momencie… Chłopak pchnął mnie w tył, a ja nie mogąc złapać równowagi wpadłam do basenu z lodowatą wodą. Krzyknęłam zaskoczona, wynurzając się przy tym na powierzchnię.
     -Lepiej się pospiesz, bo za półgodziny będzie tutaj twój wybawiciel.- powiedział brunet z rozbawieniem. Tyler podniósł się i cicho podśmiewując się powędrował za moim kuzynem.
    -Zrewanżuję się!- wrzasnęłam odbijając się od dna basenu i wyskakując przy tym na brzeg.- Jeszcze wam pokażę…- wyszeptałam do siebie wychodząc do hotelu.

***

              Wyplułam gumę do kosza na śmieci i zamykając kopnięciem drzwi od pokoju wyszłam na korytarz.  Ku mojemu zdziwieniu nie zastałam tam Nathana. Najwidoczniej chłopak jeszcze się szykował. Za to Tyler stał z jakąś dziewczyną i bez przeszkód obcałowywał ją. Myślałam, że kocha tę swoją ,,przyjaciółkę’’, ale najwidoczniej on nie należał do wiernych. Tym razem jednak nie poczułam ukłucia zazdrości czy nawet obrzydzenia tylko rozbawienie. Gdyby ta biedna dziewczyna wiedziała, że już jutro Tyler nie będzie pamiętał jej imienia, a ona będzie dla niego jedynie plamką w pamięci…
     -Tylko nie powiążcie sobie tych języków przypadkiem i nie wepchnijcie ich sobie do gardła bo możecie jeszcze się udławić.- powiedziałam oblizując zwycięsko wargi. Zawsze tak robiłam gdy byłam z siebie zadowolona. Tyler momentalnie odsunął od siebie blondynkę i zasłonił ją swoim ciałem.- Tego widoku nie da się wymazać z pamięci słońce. To jak się liżecie będzie tak traumatycznym przeżyciem w mojej psychice… Oh… Popełnię samobójstwo…- powiedziałam ironicznie po czym prychnęłam i wyminęłam ich.
   -Melisa to nie tak!- krzyczał za mną chłopak. Potem usłyszałam tylko trzask, jakby dziewczyna uderzyła go w twarz i to jak klnie pod nosem.
    James stał w holu i rozmawiał z recepcjonistką, choć chyba z nią flirtował.  Był przystojny. Bardzo.  Tamtego wieczoru nie umiałam stwierdzić czy jest szatynem, brunetem czy kimś innym. Teraz już wiedziałam. Był to wysoki blondyn z opaloną skórą. Wyprostowałam się i zrobiłam krok w przód, a w tym samym momencie ktoś wpadł na mnie od tyłu.
   -Ups…- odezwał się rozbawiony Nathan. Brunet puścił mi oczko po czym wyminął i podszedł do Jamesa.  Odchrząknęłam cicho po czym podeszłam do nich.
   -Oto nasza imprezowiczka. Jak tam? Boli głowa?- nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć nowemu koledze z prawej strony uderzył we mnie Tyler. Trochę zła, że co chwile ktoś tak na mnie wpada  uderzeniem biodra odepchnęłam go od siebie.
   -Trochę. Dzięki, że mnie wtedy zabrałeś z tego klubu. Kto wie kogo mogłam spotkać. Na przykład takiego Tylera, który już ostatnio próbował swoich sił.- powiedziałam nie spoglądając na kolegę. James uniósł jedną brew nie wiedząc o co chodzi, ale kiedy machnęłam dłonią postanowił nie drążyć tematu.
   -Okey… Dzisiaj zabiorę was w moje ulubione miejsce. Na plażę!- krzyknął na cały hol. Wszyscy ludzie spojrzeli na blondyna, który trzymał dłoń w górze jak super bohater.- Ocalę ten biedny świat za pomocą pisaku i wody!- cała nasza czwórka głośno się śmiejąc opuściła hotel.

 ___
Od Akwamaryn : Boże... Nie wiem jak mogłam napisać coś tak beznadziejnego... Nie podoba mi się. O ile początek jeszcze jakoś strawię, to potem jest tylko gorzej. Przepraszam was za to. Myślałam, że wyjdzie lepszy. Najchętniej usunęła bym go i napisała od nowa, ale nie mam już na to ani siły, ani czasu. Nikomu go nie zadedykuję bo ten rozdział nie jest wart nawet mojego największego wroga ;/

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam cię za twoje poczucie humoru i ty dobrze o tym wiesz :)
    Rozdział jest wspaniały a ty się najzwyczajniej w świecie nie znasz :P
    Nie mogłam się powstrzymać żeby nie skomentować pierwsza :P
    Idę rozesłać powiadomienia :D

    Jemi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha już sam tytuł zwalił mnie z krzesła. Dziękuję,że poprawiłaś mi humor. Nie gadaj,że rozdział jest do niczego, bo wymiata pod każdym względem. Świetny ! Z niecierpliwością czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale glupoty gadaaasz..;D

    mi się podoba bardzo;D

    xoxo;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fajny ;) Zgadzam się z Jemi z tym poczuciem humoru i z Cold_Princess, jeśli chodzi o tytuł ;d A z tobą się zgadzam co do końcówki rozdziału. Początek i środek genialne ;D Koniec nie najgorszy:) Ogólnie jednak jest dobry ;) Nie masz co się załamywać ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, co ty od niego chcesz?! xD Tytuł już zapowiada, że będzie genialnie :D Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przesadzasz :D Rozdział jest genialny ;D A teksty bohaterów, a przede wszystkim Melisy rozwalają ;D Nwm jak możesz uważać to za beznadziejne ;D Jest serio genialne :D Czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń