Nathan
Pierwsze co poczułem po przebudzeniu
to okropny ból. Miałem wrażenie ,że zaraz mi rozsadzi głowę. Balem się wykonać
jakikolwiek ruch żeby tylko nie nasilić objawów…
No
właśnie, czego ?
Gdzie
ja w ogóle byłem ?
Zdezorientowany
otworzyłem szeroko oczy i natychmiast doszedłem do wniosku ,że to nie jest mój
pokój. Małe okno , kraty i niewygodne łóżko. Nagle usłyszałem cichy jęk. Powoli
podniosłem głowę i stwierdziłem ,że nie jestem tutaj sam.
-Ja pierdzielę…- Usłyszałem zachrypnięty
głos. Tyler.
-Stary…-Jęknąłem.- Co się stało ?
Ten
spojrzał na mnie na sekundę ale już po chwili jego głowa opadła na poduszkę.
-Nie mam pojęcia ale jeszcze nigdy się tak
nie najebałem…-Mruknął. Delikatnie się uśmiechnąłem.
W
tym samym momencie usłyszałem kroki. Coś okropnie zaskrzypiało.
-Wpłacono kaucje. Jesteście wolni.-Oznajmił
mocny męski głos.
-Kim pan jest ?- Zapytał Tyler. W tym
momencie uświadomiłem sobie jak do wszystkiego doszło.
Wypuszczenie
kaczki. Powrót do domu aby Melisa mogła się przebrać. Impreza. Strumienie
alkoholu. Samochód. Policyjne koguty. Tyler rzygający w krzakach. Mój głośny
śmiech.
Jak
mogliśmy do tego wszystkiego dopuścić…
No
właśnie… gdzie Melisa ? Miałem się nią opiekować.
-Tyler, podnoś tyłek.- Powiedziałem wstając
za co zapłaciłem przeszywającym bólem głowy.
Co
my narobiliśmy…
***
Powoli przeżuwałem swoje frytki. Do
moich uszu doszedł najgorszy dźwięk na świecie. Melisa z złośliwym uśmieszkiem
na ustach głośno siorbała przez słomkę swoją colę.
-Błagam cię…-Jęknął Tyler.
Od
jakiejś godziny siedzieliśmy w niewielkiej knajpce niedaleko komisariatu.
-Wiemy ,że sobie na to zasłużyliśmy.-Powiedziałem.
Mili nie odzywała się do nas od czasu naszego wyjścia z sali. Podała nam tylko
po butelce wody i wyjęła z kieszeni pudełko aspiryny.
-Byliśmy kompletnie pijani…-Dodał Tyler.
Dziewczyna nadal powoli siorbała swój napój. Nie dziwiłem się jej. Sam bym był
wkurzony gdyby ona zrobiła coś takiego.
-Na
całe szczęście właściciel auta nie wniesie na was oskarżenia. Jednak musicie mu
zwrócić cały koszt za naprawę samochodu. Wpłaciłam też za was kaucje w
wysokości czterystu dolarów.- Powiedziała nawet na nas nie spoglądając.
-Oddamy ci wszystko co do grosza…-Zacząłem
jednak mi ostro przerwała.
-Naprawdę myślisz ,że tu chodzi o pieniądze
Nathan ?- Warknęła zła.- Wiesz jak się o was bałam gdy zabierała was policja ?
Czy przez chwilę pomyślałeś co by było gdyby jednak ten człowiek wniósł sprawę
do sądu ?!
Była
naprawdę wściekła.
-Melisa my po raz pierwszy…-Zaczął Tyler.
-Po raz pierwszy co ? Cieszcie się ,że wasi
rodzice się o niczym nie dowiedzieli.- Powiedziała jadowicie, mocno odkładając
papierowy kubek.
-Przepraszam.-Powiedziałem cicho. Ta
zdziwiona na mnie spojrzała. Nie często wypowiadałem te słowo.- W pewnym
momencie przestaliśmy się zupełnie kontrolować. Nigdy wcześniej nie upiliśmy
się do tego stopnia. Nie dość ,że zniszczyliśmy ci imprezę to jeszcze
wciągnęliśmy w niezłe bagno. Jesteśmy ci niezwykle wdzięczni ,że nas z tego
wyciągnęłaś. Tak postępują tylko prawdziwi przyjaciele. Nie zasługujemy na
twoją przyjaźń.- Wyrzuciłem na jednym oddechu.
-Nathan ma racje. Zachowaliśmy się jak
kretyni. Zawiedliśmy cię.- Dodał Tyler. Równo spuściliśmy głowy.
Usłyszałem
cichy śmiech dziewczyny.
-Zawsze robiliście to równo.- Podniosłem
wzrok. Na jej twarzy błądził delikatny uśmiech. Wybaczyła nam. Najpierw
przytuliła mnie a potem Tylera.
-Przyznaje jesteście największymi kretynami
jakich spotkałam ale was uwielbiam.- Przybiliśmy z Tylerem piątkę,- Jednak nie
myślcie ,że wam tak łatwo odpuszczę. Macie u mnie dług wdzięczności.
Przytaknęliśmy.
-Powiedziałam waszym rodzicom ,że spaliście
u Matta. Ciocia Alice była wściekła a twoja kuzynka Tyler powiedziała ,że
rodzice myślą ,że wróciłeś na noc do domu więc kazała ci wejść przez okno.
Na
tą wiadomość wpadłem w śmiech.
-Powodzenia. Twój pokój jest na pierwszym
piętrze.- Powiedziałem ciągle się śmiejąc. Mina bruneta spochmurniała.
***
Gdy tylko wszedłem do domu mama
naskoczyła na mnie ,że strasznie się martwiła i powinienem wcześniej zadzwonić
,że nie będzie mnie na noc. Wykorzystując swój urok osobisty ładnie ją przeprosiłem
i zaproponowałem ,że dziś zrobię za nią kolację na którą byli zaproszeni także
wujkowie, Melisa i Blake. Od razu oczywiście zadzwoniłem do szatynki.
-Heeeeej…-Przeciągnąłem gdy odebrała.- Wiesz
,że jesteś najwspanialszą osobą na świecie ?
-Czego chcesz ?- Zapytała od razu wyczuwając
co się święci.
-Muszę zrobić kolację, pomożesz ?
-Jasne. Wpadnę dwie godziny
wcześniej.-Odparła i się rozłączyła. Wypuściłem wcześniej wstrzymywane
powietrze.
Dziękowałem
Bogu za taką przyjaciółkę.
***
Zamoczyłem łyżeczkę w dużym garnku z
sosem i włożyłem ją do ust.
-Jest idealny. Gdyby nie to ,że łączą nas
więzy krwi ożeniłbym się z tobą.-Powiedziałem żartobliwie, spoglądając na
kuzynkę.
-Głupek.- Powiedziała ściągając fartuch.- A
tak na marginesie to wiesz dlaczego dzisiaj znowu się spotykamy ? Mówię o tej
całej rodzinnej kolacji.- Wzruszyłem ramionami. Nawet o tym nie myślałem.
-Może twoja mama znowu jest w ciąży.-
Powiedziałem poruszając brwiami w górę i dół. Mili zwinęła fartuch który miała
w rękach i uderzyła mnie nim w głowę. Od czasu kiedy Blake nauczył się mówić
marzyła o tym żeby być jedynaczką. Dobrze wiedziałem ,że to ją zdenerwuję.
-Nawet tak nie żartuj.
Pięknie
się do niej uśmiechnąłem.
Przy stole panowała dziwna
atmosfera. Każdy był jakby spięty.
-Możecie powiedzieć o co chodzi ? Zaczynam
się was bać.- Powiedziała Melisa mieszając widelcem w spaghetti które miała na
talerzu.
-Dziwnie się zachowujecie.- Dodałem. Na twarzy
mojej mamy pojawił się ogromny uśmiech. O nieeeee… ona miała jakiś plan.
-Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad
wróceniem w pewien sposób do przeszłości.- Zaczęła ciocia Carmen.
-Opowiadaliśmy wam jak wszyscy się
poznaliśmy ?- Zapytał wujek Miles. Natychmiast przytaknęliśmy głowami. Nikt nie
miał ochoty słuchać tej historii jeszcze raz.
-Co macie na myśli ?- Zapytał prosto z mostu
Blake.
-Jedziemy na cały miesiąc do Włoch ! Całą
rodziną !- Nagle zapanowała cisza. Przerwało ją głośne odsunięcie krzesła.
Blake szybkim krokiem wyszedł z kuchni. Po chwili dotarł do nas dźwięk
zatrzaskiwanych drzwi.
_____
Od Jemi: Trudno mi cokolwiek powiedzieć na temat tego rozdziału :) Pisało mi się go lekko i przyjemnie :)
Jestem ciekawa co z tego wyniknie.. Czy pojedzie razem z rodziną do Włoch. Rozdział wspaniały. Czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńŚwieetny jest!:D
OdpowiedzUsuńxoxo;*
Widać, że pisało ci się lekko, bo rozdział tak samo przyjemnie się czyta. Jest rewelacyjny i chyba nie mam nic więcej do dodania;)Po prostu genialny;)
OdpowiedzUsuńFajny, fajny :) Trochę ciężko było mi się na początku połapać, ale to dlatego że dopiero wstałam ;d
OdpowiedzUsuńJest super :D Dobrze, że Melisa wpłaciła tą kaucje, to się nazwa prawdziwa przyjaźń :D Fajny pomysł z tą wycieczką do Włoch, jestem ciekawa co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuń